Już kiedyś wspominałam, że do produktów Ziaji podchodzę jak pies do jeża
ze względu na każdorazowe występowanie skutków ubocznych. Takie samo podejście
przejawiam również w sytuacji, gdy chcę wypróbować nowy kosmetyk do pielęgnacji
twarzy. A kiedy pierwsze łączy się z drugim, to mogę spodziewać się mieszanki
wybuchowej. Nie mogłam jednak przejść obojętnie wobec mnóstwa pozytywnych
opinii na temat kremu nawilżającego-matującego Ziaja 25+, dlatego
postanowiłam zaryzykować. Od tamtego momentu zużyłam 3 opakowania, ale
na tym poprzestanę. Dlaczego? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Od producenta:
Opakowanie: Biały, okrągły, plastikowy słoiczek z zakrętką.
Otrzymujemy go w kartoniku, który został dodatkowo zabezpieczony celofanem. W
środku słoiczka również mamy zabezpieczenie w postaci sreberka.
Konsystencja: Kremowa, lekka.
Kolor: Biały.
Zapach: Delikatny.
Skład: Aqua,
Aluminium Starch Octenylsuccinate, Cyclopentasiloxane, Octocrylene, Butylene
Glycol, Enantia Chlorantha (Bark) Extract, Oleanolic Acid, Glycerin, Butyl
Methoxydibenzoylmethane, Butylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Cetyl Alcohol,
Cyclomethicone, Dimethiconol, Stearyl Alcohol, Cetearyl Olivate, Sorbitan
Olivate, Sorbitan Stearate, Caesalpinia Spinosa Gum, Panthenol, Sodium
Hyaluronate, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer,
Polysorbate 20, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben,
2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, DMDM Hydantoin, Parfum, Alpha-Isomethyl
Ionone, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Citronellol, Benzyl
Salicylate, Coumarin, Amyl Cinnamal, Limonene, Cinnamyl Alcohol, Citric Acid.
Moja opinia: Rozpoczynając od meritum, czyli działania,
podczas używania pierwszej sztuki kremu byłam zachwycona. Ba, produkt
znalazł się nawet wśród moich Kosmetycznych Hitów 2014! Mój zachwyt wynikał przede
wszystkim z faktu, iż krem nie spowodował na mojej twarzy wspomnianych efektów
ubocznych, czyli pryszczy, krostek i innych dziwnych tworów, ani też w żaden
sposób jej nie podrażnił. To było dla mnie najważniejsze, ale cieszyłam się
również z tego, że produkt rzeczywiście posiadał właściwości nawilżające, a
nawet matujące, o czym zapewniał producent. Na tym matowieniu aż tak bardzo mi
nie zależało, bo chciałam jedynie, żeby krem szybko się wchłaniał i żeby chwilę
po aplikacji można było przystąpić do nakładania make-up’u. Przy drugiej sztuce
kremu zaczęłam zauważać, że wszystkie wspomniane właściwości nadal są obecne,
ale matowienie powoli zaczyna szwankować, bo coraz częściej świeciła mi się
skóra. Przy trzeciej sztuce kremu przestało być już tak kolorowo, a im dłużej
go używałam, tym bardziej miałam go dość! Nie dość, że cera nie była już w
ogóle zmatowiona (świeciłam się jak bombka), to na dodatek po aplikacji kremu
przez cały dzień czułam go na swojej twarzy! Tak jakby krem przestał wchłaniać
się całkowicie i pozostawiał po sobie wyczuwalny film. Stało się to na tyle
nieprzyjemne i uciążliwe, że postanowiłam definitywnie pożegnać się z tym
produktem…
Pochylając się nad pozostałymi kwestiami, można by rzec „technicznymi”,
to byłam zadowolona z konsystencji produktu, ponieważ jest lekka, delikatna i
rzeczywiście kremowa, co przekłada się na bezproblemową aplikację na skórę.
Zapach również należy do tych delikatnych, prawie niewyczuwalnych, aczkolwiek
po odkręceniu wieczka często przebijała się woń plastikowego opakowania, co nie
było już takie przyjemne dla nosa.
Opakowanie samo w sobie przypadło mi do gustu, ponieważ jest małe i
poręczne. Fajnie, że miało zabezpieczające sreberko, aczkolwiek tekturowe
opakowanie (a w nim kawałek plastiku służący chyba nieprzemieszczaniu się
produktu) i dodatkowy celofan, to dla mnie już zbędne elementy, które lądują od razu w śmietniku (z tego też względu całkowite opakowanie nie załapało się do zdjęć,
ale nie sądziłam, że będzie to ostatnia sztuka kremu, jaką kupię).
Z dostępnością produktu jest już lepiej niż na samym początku, kiedy
seria 25+ dopiero pojawiła się na rynku, aczkolwiek nadal nie wszędzie można go
kupić. Szczerze powiedziawszy, nie rozumiem dlaczego niektóre drogerie, w tym i
Rossmann, jeszcze nie wprowadziły go na swoje półki, zwłaszcza że posiadają
kremy z Ziaji z serii 30+ i 50+.
Dostępność: np. Hebe, Kosmyk, Natura, Ziaja
Pojemność: 50 ml
Cena: 7,99-10,50 zł
A Wy ile już zużyłyście opakowań kremu Ziaja
25+? A może ten krem zupełnie nie trafia w Wasze preferencje?
Miałem i nie byłzły jednak nie wrócę do niego :)
OdpowiedzUsuńI ja nie zamierzam :P
UsuńU mnie produkty Ziaji nie spisują się dobrze.
OdpowiedzUsuńZ tym produktem wiązałam nadzieję na zmianę swojej opinii wobec kosmetyków Ziaji, ale się przeliczyłam...
UsuńNie dziwi mnie twoja opinia.
OdpowiedzUsuńTeż Ci nie podpasował? :/
UsuńMam ten krem, lubię go, ale nie wiem czy kupię ponownie. Buziaki :***
OdpowiedzUsuńJa na pewno po niego już nie sięgnę... Pozdrawiam:*
UsuńNie słyszałam jeszcze o takim kremie, czyli faktycznie nie jest zbyt dobrze dostępny :P
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Swego czasu był to hit blogosfery, więc dziwię się, że o nim nie słyszałaś;)
UsuńNie miałam go, ale co do kremów z tej firmy mam podobnie z reguły po jednym opakowaniu kolejne nie spisuje się tak samo dobrze:/
OdpowiedzUsuńOprócz Ziaji 25+ znam tylko krem oliwkowy, ale dla mnie okazał się kompletną porażką, więc nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby sięgać po kolejne opakowanie :P
UsuńZ Ziaji najczęściej stosuję płyny do higieny intymnej, po kremy sięgam bardzo sporadycznie.
OdpowiedzUsuńJa też używam płynów do higieny intymnej z Ziaji, a konkretnie jednego i chyba tylko z tego produktu jestem zadowolona jeśli chodzi o ich ogólny asortyment...
UsuńJa ileś lat temu używałam z równym zamiłowaniem Ziaji oliwkowej, tak jak i ty 1 opakowanie rewelacja, 2 już ok a 3 to już wywoływało u mnie nawet nadmierną suchość skóry i podrażnienie. Napisałam reklamacje ( no bo może akurat zmienili skład i to jest powodem ? ) niestety odpowiedź otrzymałam ale mało satysfakcjonującą, poczułam się olana i odniosłam wrażenie że Pani z reklamacji miała pretensje do mnie że w ogóle piszę ! Lubię produkty Ziaji nadal jednak od tamtej pory podchodzę do nich bardzo ostrożnie
OdpowiedzUsuńZ reklamacjami tak już niestety jest, że klient staje się wtedy największym wrogiem danej firmy:/ Sama jestem w trakcie oczekiwania na odpowiedź od jednej drogerii i już czuję się olana:]
UsuńKilka lat temu też zakupiłam krem oliwkowy z Ziaji i właśnie od niego zaczęła się moja niechęć do produktów do twarzy tej firmy:/ Ja akurat nie miałam porównania do poprzednich wersji, ale krem był dla mnie za gęsty (w ogóle się nie wchłaniał) i zapychał niemiłosiernie:/
Uwielbiam produkty z Ziaji, mają naprawdę niezłe perełki w super cenach ;)
OdpowiedzUsuńCeny mają rzeczywiście niskie, ale co do jakości to posiadam odmienne zdanie;]
UsuńMiałam kiedyś, całkiem dobrze się spisywał.
OdpowiedzUsuńU mnie na początku też :P
UsuńNiestety mam bardzo tłustą cerę i mało który produkt który ma matowić, działa u mnie dobrze :) Tego nie używałam, może kiedys wypróbuję, chociaż sama nie wiem :)
OdpowiedzUsuńZiaji nie polecam, ale spróbuj krem z Bielendy z serii "ogórek & limonka". On też jest matujący i jak dla mnie spisuje się o niebo lepiej:)
UsuńJa go nigdy jeszcze nie miałam, szkoda, że tak zbiegiem czasu zmieniają się jego właściwości;/
OdpowiedzUsuńNo szkoda, bo zapowiadał się naprawdę świetnie...
UsuńOsobiscie przepadam za kosmetykami z ziaji ;) Zapraszam do obserwacjiMój blog
OdpowiedzUsuńA ja ich coraz bardziej nie znoszę :P
UsuńU mnie kremy z Ziaji kompletnie się nie sprawdzają, dlatego chętniej sięgam po ich inne produkty ;)
OdpowiedzUsuńPolecasz coś konkretnego?:)
UsuńNie przepadam za produktami Ziai, ale ten krem bardzo mi podszedł. Zamierzam do niego wrócić, chociaż martwi mnie to, co piszesz.
OdpowiedzUsuńWiadomo, że każda cera reaguje inaczej. Być może kolejna sztuka tego kremu u Ciebie wcale nie zmieni Twojej opinii na jego temat;)
UsuńU mnie ten krem sprawdzał się świetnie :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze dla Ciebie:)
UsuńZiaja ma rewelacyjną serię dla salonów kosmetycznych ZiajaPRO, ale ich standardowe line dla zwykłych drogerii mi nie podchodzą :(
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam kosmetyków z serii "pro". W zapasach mam jakiś krem z serii "med" i w sumie jestem ciekawa, czy się sprawdzi.
UsuńNie używam kremów do twarzy z Ziaja, ale miałam balsamy do ciała i moim ulubieńcem od lat jest krem do rąk kozie mleko. Używam go w ciągu dnia, bo pięknie się wchłania. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam tego kremu do rąk, ale słyszałam o nim dobre opinie:) Ja akurat znalazłam już swojego ulubieńca w tej kategorii i nie mam już potrzeby eksperymentowania;)
UsuńA ja bardzo lubie tę markę, choć nie wszystkie jej produkty równie dobrze się u mnie sprawdzają. Ale większość dobrze spełnia swoje zadanie.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że przy większości produktów jesteś zadowolona:)
UsuńNie miałam jeszcze tego kremu, szkoda że nie jest taki fajny jak kiedyś ;/ ja z Ziaji lubię matujący krem do cery mieszanej (choć też zauważyłam że się trochę pogorszył ostatnio)
OdpowiedzUsuńA to nie jest ten sam krem? Jak on wygląda? :P
UsuńNajprawdopodobniej cera Ci się do niego przyzwyczaiła.. Osobiście planuję zakup, aby przetestować - również kuszą mnie pozytywne opinie, jednak najpierw muszę zużyć to, co mam w zapasach ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe, że cera się przyzwyczaiła, ale nie stosowałam trzech opakowań pod rząd tylko na zmianę z innym kremem...
Usuń