Będąc zeszłej jesieni w DM, chciałam kupić sobie jakiś nowy balsam do
ciała w tubce z Balea. Balsam z letniej edycji sprawdził się u mnie doskonale,
więc nie miałam oporów przed zakupem innej wersji. Niestety, zapachy zimowej
edycji nie przypadły mi do gustu, więc musiałam poszukać czegoś
innego. Moim oczom ukazał się balsam do ciała Balea z olejkiem migdałowym.
Opakowanie wyglądało zwyczajnie (nie tak kolorowo jak np. żele), więc sięgnęłam
po niego bez przekonania i nie sądziłam, że aż tak zawróci mi w głowie!
Od producenta:
Opakowanie: Duża tubka wykonana z matowego plastiku,
dzięki czemu łatwo trzyma się ją w dłoniach, z zakrętką na „klik”. Na etykiecie
widnieją migdały i orzechy marula skąpane w olejku oraz wszelkie niezbędne
informacje od producenta.
Konsystencja: Kremowa.
Kolor: Biały.
Zapach: Ciasteczkowy, maślany.
Skład:
Moja opinia: Pierwsze, co przykuło moją uwagę w tym
balsamie to zapach! Boże, jak ten balsam pachnie!!! Ja wyczuwam w nim maślane,
słodkie ciasteczka :D W sumie pachnie bardzo podobnie do szamponu i odżywki do
włosów z linii profesjonalnej Balea Oil Repair (w ciemnych, brązowych tubkach),
ale jest o wiele przyjemniejszy. Zapach jest intensywny i przez kilka godzin
(!) utrzymuje się na ciele.
Konsystencja jest kremowa, więc bez problemu aplikuje się ją na skórę.
Jest ona również bogata pod względem składu, ponieważ posiada 40%-ową zawartość
oleju migdałowego i słonecznikowego. Z tego też względu balsam pozostawia po
sobie lekko „olejkowaty” film (właściwie to bardziej pasuje tu określenie „olejkowata
warstewka”). Nie jest tłusty, ale jest cały czas wyczuwalny na ciele, więc
najlepiej poczekać chwilę na wchłonięcie i dopiero ubrać się w piżamy (raczej
nie polecam stosować balsamu w dzień).
Balsam przeznaczony jest do suchej i wymagającej skóry, czyli akuratnie
do mojej. Produkt naprawdę na długo nawilża, odżywia i zmiękcza skórę. Nie ma
mowy o żadnych suchych miejscach czy podrażnieniach.
Niedawno z wielkim żalem skończyłam ten balsam. Oszczędzałam go jak tylko
mogłam, ponieważ na etykiecie widnieje napis, że produkt pochodzi z edycji
limitowanej. Żałowałam, że kupiłam tylko jedną sztukę, bo byłam pewna, że już
więcej nie pojawi się na półkach w DM. Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam
się od jednej dziewczyny mieszkającej w Niemczech, że balsam pojawia się
sezonowo na jesień co rok! :D Ja raczej w tym roku nie wybiorę się już do
Niemiec, ale jeśli Wy macie okazję, to kupujcie go w ciemno!;)
Podsumowując, uważam, że balsam sprawdzi się tak naprawdę u każdego, nawet u posiadacza normalnej skóry, ale trzeba mieć na uwadze bogatą konsystencję, bo nie każdemu może spodobać się „warstewka”, którą pozostawia po sobie. Jednak ciasteczkowy zapach wygrywa wszystko i można przymknąć na to oko;) Szkoda, że balsam jest dostępny sezonowo, ale gdy za rok uda mi się na jesień pojechać do DM, to obowiązkowo zakupię kilka sztuk!
Podsumowując, uważam, że balsam sprawdzi się tak naprawdę u każdego, nawet u posiadacza normalnej skóry, ale trzeba mieć na uwadze bogatą konsystencję, bo nie każdemu może spodobać się „warstewka”, którą pozostawia po sobie. Jednak ciasteczkowy zapach wygrywa wszystko i można przymknąć na to oko;) Szkoda, że balsam jest dostępny sezonowo, ale gdy za rok uda mi się na jesień pojechać do DM, to obowiązkowo zakupię kilka sztuk!
Dostępność: DM, online.
Pojemność: 200 ml
Cena: 1,75 €
Lubicie balsamy Balea? Które jeszcze balsamy z DM możecie polecić ?
Miałam w tamtym sezonie ciasteczkową świeczkę i muszę przyznać, że zapach był tak powalający że z pewnością bym się skusiła po balsam o takim zapachu:)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam ciasteczkowe świeczki :D A jaką konkretnie miałaś?:)
UsuńTo są ciasteczkowe świeczki? :P Muszę poszukać :D
UsuńOwszem :D Np. z YC "Christmas cookie" :D Miałam średnią świecę i aż żal było mi ją wypalać :P
UsuńCzuje się skuszona, musi mega pachnieć <3
OdpowiedzUsuńI to jeszcze jak :D
Usuńpiekny zapach to cos czego akurat szukam:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i ten okazałby się dla Ciebie piękny:)
UsuńZ chęcią bym go przetestowała :)
OdpowiedzUsuńPolecam:)
UsuńJa tak samo :)
OdpowiedzUsuńPolecam również :D
UsuńMmm, zapach kuszący ! Jak będę miała okazję to na pewno wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!:)
Usuńmiałam coś podobnego, ale chyba żel, uwielbiałam jego zapach. Myślę, że i ten balsam spodobałby mi się
OdpowiedzUsuńHmm, żelu o takim zapachu nie widziałam;)
UsuńUwielbiam ciasteczkowe kosmetyki na jesień i zimę! :)
OdpowiedzUsuńJa też, dlatego ten balsam przeleżał do kolejnej jesieni:)
UsuńTen balsam musi być super, zwłaszcza, że w okresie jesienno-zimowym mamy większą ochotę na słodkie kosmetyki:)
OdpowiedzUsuńZgadza się:)
UsuńBardzo lubię takie ciasteczkowe zapachy. Niestety nie mam dostępu do DM a w internecie kosmetyki te mają zawyżone ceny.
OdpowiedzUsuńZawyżone być muszą, ale jeśli dobrze się poszuka, to można kupić z niewielką różnicą w cenie;)
UsuńOpis zapachu sprawia, że mam ochotę wziąć go w ciemno! Ciekawie tu u Ciebie, obserwuję więc! Tulę :***
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, witaj:)
UsuńTak się zachwyciłaś tym zapachem, że muszę go wywąchać :D
OdpowiedzUsuńHaha, mam nadzieję, że podzielisz moje zdanie :D
UsuńUwielbiam zapach ciasteczkowy w kosmetykach! Edycje limitowane są najlepsze zawsze, a potem świetne kosmetyki znikają. :(
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nie każda edycja limitowana jest świetna. Tak jak napisałam w poście, na szczęście ten balsam można kupić każdej jesieni;)
Usuńso nice post :)
OdpowiedzUsuńkisses!
http://www.itsmetijana.blogspot.rs/
Thanks;)
UsuńThanks;)
OdpowiedzUsuńjeszcze nie miałam produktów tej firmy, gdy będę w Niemczech to muszę kupić :D
OdpowiedzUsuńWarto spróbować co nieco z ich asortymentu;)
UsuńJuż ze wzgledu na sam zapach mnie kusi ;)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię :P
UsuńCzuję się skuszona. Szkoda, że raczej nie zapowiada się u mnie na zakupy w DM.
OdpowiedzUsuńJa też raczej prędko się tam nie wybiorę:(
Usuńciasteczkowy zapach to coś dla mnie:)
OdpowiedzUsuńPolecam:)
UsuńRzadko spotyka się ciasteczkowy zapach w kosmetykach, do końca jednak nie jestem pewna czy samego balsamu bym używała bo ta pozostająca warstewka mnie trochę martwi, ale to trzeba się przekonać czy faktycznie by raziła.
OdpowiedzUsuńDokładnie, najlepiej samemu się przekonać:) Ja zazwyczaj nie lubię pozostających filmów na skórze, ale w przypadku tego balsamu jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało, bo nie był on bardzo tłusty, a poza tym po aplikacji i tak zakładałam piżamy, więc było mi wszystko jedno:)
UsuńNie miałam jeszcze balsamu tej marki, za to polubiłam ich szampony i żele pod prysznic.
OdpowiedzUsuńSzampony i żele z Balea są dla mnie przeciętne, choć wśród tych drugich można znaleźć czasem jakiś niepowtarzalny zapach. Balsamy miałam tylko dwa, ale oba się spisały, więc jak najbardziej polecam:)
UsuńUwielbiam kosmetyki Balea, a zwłaszcza żele pod prysznic. Tego balsamu jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuń:*
Jeśli będziesz miała kiedyś okazję, to wypróbuj;)
Usuń