środa, 8 lipca 2015

Denko 5-6/2015

Pojawiam się po dwóch miesiącach i jak mam być szczera, to nie wiem, co zrobić z tym blogiem. Czasu mam dużo, ale chęci do jego prowadzenia coraz mniej. Kosmetyki nadal mnie interesują, ale nieszczególnie chce mi się o nich pisać z taką dokładnością, jak do tej pory. Schemat recenzja-denko-zakupy znudził mi się już dawno, ale ten blog na pewno nie obierze innego kierunku niż kosmetyczny. Coraz częściej myślę o tematyce lifestyle’owej, a konkretniej o założeniu kanału na YT (nie wierzę, że napisałam to publicznie!). Od ok. 2 lat regularnie oglądam różne youtuberki i jest to coś, co o wiele bardziej mnie kręci niż blogowanie. Dlatego powtórzę się, nie wiem co zrobić z tym blogiem… To znaczy chyba wiem, ale ciągle odkładam w czasie podjęcie ostatecznej decyzji …

***

W maju zużyłam niewiele kosmetyków, ale nadrobiłam to z nawiązką w czerwcu. Zresztą, już dawno zauważyłam zasadę, że przez jakiś czas po napisaniu denka nie mam co wrzucić do papierowej torby, a pod koniec drugiego miesiąca zapełniam ją prawie po brzegi. Oprócz tradycyjnych pustaków pojawiło się też pechowo kilka bubli oraz trochę wyrzutków.
 Ledżenda:
produkt, do którego z chęcią powrócę
produkt, do którego nie wiem czy powrócę
produkt, do którego nie powrócę
1. Szampon do włosów Garnier Fructis Vitamin Force Fresh: Pięknie pachniał cytryną i miętą, był wydajny, nieźle się pienił. Był przeznaczony do włosów normalnych i przetłuszczających się, ale na drugi dzień po umyciu włosy wcale nie wyglądały lepiej. Wydaje mi się, że to on właśnie strasznie wysuszył mi skórę tuż przy nasadzie włosów.
2. Mgiełka termoochronna do włosów Marion: O wiele przyjemniej używało mi się jej niż prostującego płynu z tej samej firmy (o którym pisałam tutaj), chyba przez odmienny strumień atomizera. Moje włosy ostatnio są w kiepskiej kondycji i mam wrażenie, że ta mgiełka jakoś niespecjalnie je chroniła przed przesuszeniem.
3. Żel pod prysznic Avon Senses Acai Berry: Dla mnie żele z Avonu są i chyba już pozostaną mega niewydajne. Zapach był ok, ale zbyt delikatny i niepowalający z nóg na tyle, żebym koniecznie musiała do niego powrócić.
4. Odżywka do włosów Oil-Care Isana: Bubel. Nie robiła z włosami nic pożytecznego a wręcz przeciwnie, doprowadziła je do gorszego niż zazwyczaj siana na mojej głowie. Zużyłam 2/3, reszta wylądowała w kiblu.
5. Żel do mycia twarzy Synergen Soft Touch: Galareta, która spowodowała niemałe spustoszenie na mojej twarzy. Spotkał ją taki sam los, co poprzedniczkę wyżej. Co ciekawe, zielona wersja sprawdziła się u mnie całkiem przyzwoicie (kilka słów o niej tutaj).
6. Płyn micelarny Delia do cery wrażliwej: Jako jedyny micel od dawien dawna nie szczypał mnie w oczy! Niestety nie okazał się ideałem, bo nie zmywał zbyt dokładnie niektórych kosmetyków kolorowych, a do tego podrażniał skórę pod oczami.
7. Nawilżający krem do twarzy Cien med : Kupiłam go z myślą o największych mrozach, ale nie nadawał się pod makijaż, dlatego stosowałam go jedynie na noc. Był tak wydajny, że starczył mi na pół roku codziennego używania. Nawilżał i dobrze pielęgnował moją skórę, a przy tym jej nie zapychał. Dostępny sezonowo jedynie w Lidlu.
8. Pomadka ochronna Isana Intensiv: Do codziennej pielęgnacji była ok, ale nie radziła sobie przy niższych temperaturach na dworze. Sam sztyft był dosyć twardy, więc nie sunął aż tak gładko po ustach.
9. Krem do twarzy Bielenda Ogórek & Limonka: Moje nowe cudo do twarzy! Nawilżało, matowiło, budziło z rana swoim pięknym zapachem i było mega wydajne. Już się nie mogę doczekać kolejnego opakowania!
10. Płyn do płukania jamy ustnej Colgate Total Zdrowe dziąsła: To moja pierwsza płukanka do ust, więc nie mam do czego porównać. Smak był średnio intensywny. Nie utrzymywał się zbyt długo, więc jak dla mnie kicha. Dziąsła czasami i tak mi krwawiły, więc nie wiem, jak z pozostałymi obietnicami producenta. Płyn miał dziwną zakrętkę i trzeba było „pić” jak z kielicha. Nie opłaca się kupować w regularnej cenie, bo ma mniejszą pojemność niż standardowe  płukanki.   
11. Antyperspirant Rexona Aloe Vera: Spray’e z Rexony to chyba nie moja bajka. Ta wersja nie zapewniała mi odpowiedniej ochrony, a przez kłęby „dymu” unoszące się podczas aplikacji można było się udusić nawet przy zatkanym nosie i buzi:/
12. Otulające masło do ciała Pat & Rub: Właściwości pielęgnacyjne na tak, reszta (film, zapach i cena) na zdecydowane nie. Recenzja.
13. Olejek do masażu Love Me Green: Stosowałabym go do masażu, ale śmierdział okropnie! Znalazłam dla niego alternatywę i zużyłam do golenia nóg, gdzie sprawdził się genialnie!
14. Żel pod prysznic Baylis & Harding Royale Bouquet Black Raspberry & Fig: Kolejny żel z tej firmy i kolejny niewypał pod względem konsystencji (czyt. galareta, która wylatywała dopiero po kilkukrotnym wstrząśnięciu opakowaniem). Zapach ładny, ale dla mnie za mało intensywny. Opakowanie było bardzo twarde, więc musiałam nalać do środka wody, żeby wydobyć resztkę (i tak miniaturowego) żelu.
15. Balsam do ciała Baylis & Harding plum pudding: Nawet przywozicie nawilżał, ale strasznie się lepił podczas rozsmarowywania. Zapach również zbyt delikatny.
16. Podkład Maybelline Affinitone 03 Light Sand Beige: W zimie nie byłam z niego zadowolona, ale kiedy na wiosnę/lato moja skóra twarzy się polepszyła, to i podkład zaczął mi odpowiadać. Nie był zbyt kryjący, ale odcień miał odpowiedni do mojej bladej cery. Dużo by zyskał, gdyby opakowanie miało pompkę, bo konsystencja była strasznie lejąca.
17. Tusz do rzęs Essence I <3 Extreme: Wielkie rozczarowanie! Miał dużą i grubą szczotę, co powodowało niewygodną aplikację, sklejone rzęsy i każdorazowy wnerw. Czerń była intensywna, więc ciężko było ją zmyć z rzęs.
18. Błyszczyk do ust L’Oreal Glam Shine 183 Aqua Pomegranate: Wygrałam go kiedyś w słynnej loterii Princessy i choć rzadko sięgam po błyszczyki, to ten akurat był genialny! Nie sklejał ust i długo się na nich utrzymywał. Miał słodki smak. Posiadał prawie idealną gąbeczkę, która była bardzo miękka i gładko aplikowała odpowiednią ilość produktu (dzięki tzw. zbiorniczkowi) na wargi. Niestety była za krótka, przez co nie sięgała dna i nie mogłam zużyć produktu do końca. Nie wiem, czy jest on jeszcze dostępny stacjonarnie.
19. Chusteczki do higieny intymnej Intimea rumiankowe: Moje (jak do tej pory) ulubione. Robią, co mają robić, są odpowiednio nawilżone, tanie i zawsze dostępne (wiadomo, Biedra :D).
20. Płatki kosmetyczne Carea aloesowe: Jak wyżej, z tą różnicą, że nie są nawilżone :P Pierwsza sztuka pochodzi chyba jeszcze z trójpaku, ale w obu przypadkach płatki były felerne, bo chyba zapomnieli je obszyć:[ Mimo tej wpadki i tak będę je kupować (aktualnie mam kolejny trójpak i już się nie rozwarstwiają :D).

Przyszedł też czas na uporządkowanie kolorówki i pozbycie się kilku gagatków:
21. Podkład Vichy Teint Ideal 25: To chyba najjaśniejszy odcień, ale dla mnie był za ciemny. Konsystencję miał lejącą i nawet pompka w niczym nie ułatwiała aplikacji. Od samego początku strasznie śmierdział alkoholem. Jak zaczął mnie zapychać, bałam się go dłużej używać.
22. Wydłużający tusz do rzęs Grashka: Porażka na całej linii. Oczywiście nie wydłużał rzęs. Efekt był bardzo, bardzo i jeszcze raz bardzo delikatny, prawie niewidoczny. Szczoteczka była tak skonstruowana, że nabierała za dużo tuszu, przez co jej włosie było wiecznie sklejone i nie dało się jej prawidłowo używać.
23. Błyszczyk do ust Rimmel Vinyl Stars: Nie wiem jaki to odcień, bo napisy się starły. Strasznie sklejał usta. Posiadał w sobie drobinki. Pachniał owocowo. Opakowanie przy zakrętce było nieszczelne, więc błyszczyk lubił sobie spływać po zewnętrznych ściankach, co uniemożliwiało noszenie go w torebce czy nawet trzymanie go w kosmetyczce w pozycji poziomej. Przeterminował się i zmienił zapach, więc wolę się z nim już nie męczyć.
24. Błyszczykowa pomadka do ust Lovely 04: Ni to pomadka, ni to błyszczyk. Produkt bardzo nietrwały. Pachniał arbuzem <3 dopóki nie stracił ważności. Miał lepsze opakowanie od Eliksirów, ale wciąż kiczowate. Ja wygrałam go kiedyś w rozdaniu, ale moim zdaniem szkoda wydawać na niego nawet tych 8 złociszy.
25. Lakier do paznokci Wibo Extreme Nasil nr 492: Użyłam go kilka razy. Wyglądał na miętkę, ale okazał się być bardziej niebieski. Chciałam znowu dać mu szansę, ale zaczął śmierdzieć, więc leci do śmietnika.
26. Lakier do paznokci Hean.pl 631 Brick Look: Sięgnęłam po niego bardzo późno, bo to kompletnie nie moja kolorystyka (wygrałam go). Trochę rudy, trochę ceglasty, jak sama nazwa wskazuje. Kiedy chciałam go wypróbować na nowo, okazało się, że był to najszybciej wysychający lakier, z jakim miałam do czynienia, więc bardzo ułatwiał mi malowanie przed pójściem spać. Pozbywam się go, bo się przeterminował tak jak poprzednik.
27. Próbka różu mineralnego Coral: Również pochodzi z rozdania. Nie użyłam go ani razu, bo po pierwsze nie używam (jeszcze) różu, a po drugie nie bardzo miałam czym go nakładać, co związane jest z tym pierwszym. Wydaje mi się jednak, że byłby za ciemny dla mojej karnacji. Nie wiem, jaki ma termin przydatności, więc się go pozbywam, bo trochę go już mam. Poza tym i tak pewnie bym go nie użyła, nawet jakby był ważny jeszcze przez 10 lat :P

I na koniec próbki kosmetyków, które niczym mnie nie zachwyciły, więc nie skuszę się na ich pełnowymiarowe opakowania:  

Wreszcie mogę to wszystko wywalić na śmietnik! Wreszcie w mojej szafie zrobi się miejsce! Tylko nie wiem, czy nadal będę zbierać pustaki do mojej denkowej torby...

53 komentarze:

  1. Kochana! Nie zostawiaj bloga... co ja będę czytać? ;-) Już doskwierała mi Twoja dwumiesięczna nieobecność a co będzie dalej? Ja miałam małą załamkę w październiku, ale nie odpuściłam bloga... za bardzo żal :) Ładne denko, ja w dwa miesiące mam bardzo dużo produktów. Mam w zapasach ten szampon z Garniera, ciekawe jak się u mnie spiszę.

    Zbieraj pustaki!!!! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kornelia za miły komentarz;):* Wcześniej miałam już kilka blogowych przerw, ale nie wynikały one z załamki. Tym razem powód też jest inny, po prostu zmieniła się forma mojego "hobby". Twój blog jest mega rozwinięty pod wieloma względami, więc na Twoim miejscu też byłoby mi żal go usuwać czy zawieszać;) A Twoje comiesięczne denka zawsze podziwiam, ja nie daję rady tyle zużywać :P Ostatnio mi się przypomniało, że od Ciebie dostałam kiedyś próbkę jakiegoś zielonego szamponu z Garniera i też pachniał przyjemnie :D Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Muszę się odezwać na priv :D:D

      Usuń
    3. Pisz śmiało na maila :D

      Usuń
  2. Heh, też bym się załamała, jakby tyle produktów mi się nie sprawdziło ;) Ale zaciekawiłaś mnie tym kremem z Bielendy :D Uwielbiam śledzić denka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie załamałam się. Wstęp posta nie ma akurat żadnego związku z denkiem;) Rzeczywiście sporo produktów mi się nie sprawdziło, ale połowę z nich dostałam, więc nie mogłam sobie ich dobrać pod względem chociażby zapachu. Może jeszcze pojawi się recenzja tego kremu u mnie;) Ja też uwielbiam denka, zarówno czytać, pisać, jak i zbierać, choć w sumie to głupie :D

      Usuń
  3. Krem z bielendy mnie zaciekawił - będę szukać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mgiełka termoochronna do włosów Marion jest super, ja zużyła muż ok. 3 opakowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zużyłam pierwsze, ale nie wiem, czy do niej wrócę, bo zmęczyła mnie ta firma. Teraz mam w zapasach coś z Isany i jestem ciekawa, jak się sprawdzi ich termoochrona;)

      Usuń
  5. Znam tylko mgiełkę Marion:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Spore denko! Miałam ten podkład z Maybelline i on raz sie sprawdzał, a raz nie. Wszystko zależało od mojej skóry tak na prawdę..

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten szampon Garniera pierwszy raz widzę, cytryna i mięta brzmią kusząco :) Olejku Love Me Green też nie stosuję do masażu, żadnej przyjemności z tego zapachu, ale stosuje go pod prysznic ( mieszam z ulubionym pachnącym żelem i ... skóra jest pachnąca, miękka, gładka nawilżona )
    Podkład Vichy na odmianę od Ciebie bardzo lubię, właśnie za lekkość, czuć alkohol kilka sekund podczas aplikacji, ale potem znika :)
    Nie podobają mi się Twoje rozmyślania na temat bloga, ale jeśli przeprowadzisz się na YT, to będziesz jedną z nielicznych youtuberek, które oglądam :)
    Buziaczki Kochana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szampon pachnie pięknie, ale spodziewałam się po nim lepszego działania...
      Podkład Vichy nie spodobał mi się już od początku, więc zrobiłam sobie od niego przerwę, ale kiedy do niego powróciłam, nie mogłam go już znieść:/
      Dziękuję Kochana za miłe słowa odnośnie ewentualnego YT:*

      Usuń
  9. Fajne duże denko, bardzo się zawsze cieszę jak w denku mam kolorówkę, a Ty widzę sporo wywaliłaś ;) Płatki carea mi się znudziły jak trafiłam na felerne opakowanie i kupiłam inne równie fajne i w tej samej cenie ;)))
    A bloga nie opuszczaj, zawsze możesz filmiki nagrywać i tu pisać, rozwijaj się jak masz chęć i nie odpuszczaj :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - wywaliłam a nie zużyłam:/ Z 3 razy spotkałam się z felernymi płatkami aloesowymi, ale na szczęście w większości się sprawdzają;) A jakie to równie fajne kupiłaś płatki? Pochwal się :D Ja chciałam kupić w Netto, bo podobno są dobre, ale nie mogłam ich znaleźć w sklepie:/ Na pewno mam chęć zmiany, spróbowania czegoś nowego, także jeszcze się zastanawiam, co zrobię z blogiem. Jak na razie jest;)

      Usuń
    2. Cleanic płatki kosmet. akurat promocja w Tesco była po 2,49 tak jak te biedronkowe cena ;)

      Usuń
    3. No to faktycznie dobra cena:) Miałam kiedyś płatki z Cleanic, ale jakoś szału na mnie nie zrobiły :P

      Usuń
  10. Nie spodziewałam się tak negatywnej opinii nt podkładu Vichy... szkoda :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U niektórych się sprawdza, także najlepiej wypróbować go samemu. Ale ja nie polecam!

      Usuń
  11. Ja używam Synergen zielonej wersji i jest okej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie zielona też była ok. Dziwi mnie tylko, że różowa jest przeznaczona dla wrażliwej skóry a robi masakrę na twarzy:/

      Usuń
  12. sporo udało ci się wykończyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, ale część to niestety wyrzutki:(

      Usuń
  13. Miałam tę odzywkę z Isany i moje wrażenia były podobne jak Twoje. Nie dałam rady jej zuzyć, ale oddałam koleżance która jakimś cudem była zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jej nawet nie chciałam nikomu oddawać, żeby nie odpowiadać za skutki uboczne, jakie mogłaby komuś wyrządzić :P

      Usuń
  14. rozwijaj się, działaj na yt! będę Ci kibicować <3

    OdpowiedzUsuń
  15. też kibicuje:) a ja bardzo lubie zapach otulający z Pat a i zele senses avonowe u mnie idą na litry;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co nos to inny gust :P Miałam tylko 3 żele z Avonu, ale tylko jeden z nich spodobał mi się zapachowo. Na razie mam w zapasach żele z innych firm, a zamawianie z katalogu jakoś do mnie nie przemawia :P

      Usuń
  16. Serum termoochronne Marion się u mnie sprawdziło, ale żel Synergen mnie wysuszył ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serum nie znam, miałam jedynie płyn prostujący i mgiełkę. Synergen ma w składzie alkohol, więc to pewnie dlatego:/

      Usuń
  17. też nie byłam zadowolona z tej odżywki z Isany :(

    OdpowiedzUsuń
  18. mi otulajacy pasował:) a cien musze wyhaczyc jak bedzie okazja, zapraszam serdecznie:) ja zostaje na dluzej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co kto lubi;) Myślę, że ten krem powinien pojawić się pod koniec roku w Lidlu. Fajnie, że zostajesz tutaj:) Ja Cię kojarzę z YT;)

      Usuń
  19. Konkretne denko :)
    Same ciekawostki :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja zaczęłam CIę obserwowac a Ty chcesz uciekać? :D
    jeśli założysz kanał na YT,proszę,daj znać :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zechciałaś tu zostać :D Oki, jeśli coś ruszę z YT, to na pewno dam cynk:)

      Usuń
  21. Ładne denko ;) Lubiłam kiedyś żele Avon, mają świetne szaty graficzne, zawsze mnie zachwycały i ciekawe zapachy.
    Bielendę lubię, kiedyś miałam tą serię i również swoje chwaliłam, zwłaszcza żel do mycia twarzy.
    Otulające masło chodzi za mną od dawna, ale mam takie zapasy, że najpierw muszę pozużywać to co mam.
    Podkład Maybelline też kiedyś miałam, był dobry na lato, ale dla mnie troszkę za rzadki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Avonu miałam 3 żele i tylko jeden zachwycił mnie pod względem zapachu - Peaceful Reflection.
      Na żel z Bielendy miałam chętkę, ale jak zobaczyłam, że jest z peelingiem, to zrezygnowałam.
      A miałaś okazję poznać zapach tego masła z Pat&Rub czy chcesz kupić w ciemno?
      Też nie lubię rzadkich podkładów a zwłaszcza bez pompki:/

      Usuń
  22. Bardzo chętnie wypróbowałabym te chusteczki rumiankowe.Lubię produkty o zapachu rumianku,dlatego z przyjemnością się skusze;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety nie lubię zapachu rumianku, ale w tych chusteczkach akurat mi on nie przeszkadza;) Wypróbuj a myślę, że będziesz z nich zadowolona:)

      Usuń
  23. Ostatnio właśnie wpadły mi w ręce te płatki z Biedronki i jestem nimi zachwycona właśnie przez to, że mają to obszycie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej późno niż wcale;) Ja je kupuję od kilku lat. Wcześniej wybierałam niebieskie lub fioletowe, ale odkąd pojawiły się zielone, kupuję tylko tę wersję:)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. Na każdy odpowiem bezpośrednio pod nim, o ile nie będzie spamem, który zostanie od razu usunięty. Jeśli spodobał Ci się mój blog i styl pisania postów, to zachęcam do obserwowania;)