piątek, 16 stycznia 2015

Swędzący sekret od Balei

Kiedy zobaczyłam ten produkt na jednym z dolnych regałów w niemieckim DM-ie, byłam przekonana, że jest on przeznaczony dla mężczyzn. To nie powstrzymało mnie jednak, żeby powąchać jego zawartość i… przeżyć miłe zaskoczenie, że nie kojarzy się wcale a wcale z typowymi męskimi żelami pod prysznic. Najzwyczajniej w świecie zmyliła mnie etykieta (czarny design). Okazało się, że żel pod prysznic Balea Black Secret wanilia & pomarańcza wchodzi w skład zimowej edycji limitowanej i, wg mnie, wyróżnia się najprzyjemniejszym zapachem z trzech dostępnych wersji, dlatego na dwie pozostałe tym razem się nie skusiłam.
Od producenta:
Der frische Duft der Balea Black Secret Dusche nach Vanille und Orange verführt Ihre Sinne und sorgt für ein einmaliges Duscherlebnis. Die feuchtigkeitsspendende Pflegeformel bewahrt die Feuchtigkeitsbalance der Haut und schützt vor dem Austrocknen. Tauchen Sie in den Zauber von Früchten und Blüten ein!

[Moje i wujka Gugla tłumaczenie:] Świeży zapach Balea Czarny Sekret wanilii i pomarańczy uwodzi zmysły i pozwala na unikalne doświadczenie pod prysznicem. Formuła pielęgnacyjna zachowuje równowagę nawilżenia skóry i chroni ją przed wysychaniem. Zanurz się w magii owoców i kwiatów!

Opakowanie: Standardowe dla żeli z Balea: wąska plastikowa butelka z zakrętką na zatrzask. Etykieta zachowana w kolorystyce czarno-pomarańczowej. Na obrazku widzimy kwiat wanilii oraz pasek obranej pomarańczy.

Konsystencja: Kremowa, rzadka.
Kolor: Pomarańczowy.

Zapach: Waniliowo-pomarańczowy.

Skład:

Moja opinia: Pierwsze, co rzuca się w oczy, to jak już wspominałam czarny design opakowania. Jest to taki niestandardowy wygląd dla etykiet Balei, dlatego od razu przykuwa uwagę. Buteleczka jest taka sama jak przy każdym żelu z tej firmy, więc nawet nie będę się o niej rozpisywać.
Jeśli chodzi o sam zapach, to jest odurzający… Tak, aromat pomarańczy i wanilii całkowicie mnie odurza, czy to biorąc prysznic, czy tylko wąchając zawartość opakowania. Właściwie, to bardziej przebija się nuta pomarańczy (która od razu skojarzyła mi się z zimową wersją żelu Original Source), ale jeśli się skoncentrujemy, to wyczujemy również wanilię (ta sama sytuacja, co przy wersji z kokosem i nektarynką od Balea).
I wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że strasznie swędziała mnie po nim skóra! Za każdym razem, gdy myłam się tym żelem, efekt był taki sam. Specjalnie zrobiłam sobie od niego kilkanaście dni przerwy, żeby rozwiać swoje wątpliwości i niestety świąd powracał po nim jak bumerang :( Pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego po stosowaniu żelu z tej firmy i zupełnie nie wiem dlaczego, ponieważ składy są zazwyczaj podobne. W każdym razie, cieszę się, że żel dobija już dna, bo wraz z nim skończy się moja męczarnia. Jeśli macie wrażliwą skórę, to uważajcie, proszę, na niego!

Dostępność: DM
Pojemność: 300 ml
Cena: 0,55 €


Znacie ten żel? Jakie są Wasze wrażenia? Czy tylko mnie tak urządził? :(

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Źródła ruchu sieciowego czyli... jak trafiacie na mojego bloga? #1

Ten post miał się pojawić ponad rok temu przy okazji pierwszych urodzin bloga, ale termin „niedługo” znacznie się wydłużył. Z racji tegorocznego postanowienia odnośnie regularności na blogu i nadrobienia wszystkich zaległości, zdecydowałam się przedstawić Wam dzisiaj to, co gromadziłam od początku istnienia mojego bloga w folderze pt. „śmieszne wyszukiwania”. Ścieżki prowadzące do tego miejsca były zazwyczaj kręte i mam wrażenie, że poszukujący jednak nie zaspokoili swojej ciekawości. Niektóre hasła udokumentowane za pomocą klawisza Print Screen śmieszą/przerażają mnie do dzisiaj i wciąż zastanawiam się, co autor miał na myśli. Nie przedłużając, zobaczcie, jak trafialiście na mojego bloga od listopada 2012 do grudnia 2014 roku;) 


Kategoria nr 1: Wstydliwe wyznania.
Meme Adventoor created by GModDude
Źródło

Jeśli inaczej pachniemy, to "wiedz, że coś się dzieje"...
Uwierz mi, kąpiel raz w miesiącu nie wystarczy!
"Dzieci, umyjcie rączki! Trzy, cztery, raz, dwa!"
Nie , dziękuję.
Polecam wizytę u dermatologa.
Polecam wizytę u terapeuty d/s uzależnień.
Przykro mi, moje mieszkanie to nie "Big Brother".

Kategoria nr 2: Challenge.
Źródło
Tylko nie zapomnij go najpierw obrać.
Jeśli już ją opatentują, to zamawiam Latte.
Domowy botox gwarantowany.
Męczą tych maturzystów...
Ciekawe, co na to Twój sąsiad z dołu...
Kozak! Ja wino z Biedry dorwałam  najtaniej za 9,99 zł.



Kategoria nr 3: „Ja mieszkać w Afryka, przyjechać do Polski”.


Źródło
WTF???
Rozumiem, że chrzcili Cię w Chinach?
Spacja istnieje. Naprawdę.
Ałaa! Nie po oczach!
"Kto nie ryzykuje, ten nie ma!"
Zmień "język programisty" z US na PL.

Kategoria nr 4: Odwieczne zagadki ludzkości.
Źródło
Tym, że udziela nam kredytu na 30 lat.
Tyle, ile napotkała promocji.
Żaden! Wywalić mnie to paskudztwo!
Tego nawet najstarsi górale nie wiedzą.
Nie wiem, ale nas zawsze straszyli, że jak nasikamy do basenu, to woda będzie czerwona. 
Jak mnie tam zatrudnią, to się dowiem i dam Ci cynk!

Kategoria nr 5: Honor uratowany.
Źródło

Kochanie, nie prościej było wpisać adres 175 razy od razu w przeglądarkę?;>
A myślałam, że napisanie tej recenzji było bez sensu...
<dumny> :D:D:D

No cóż... Wyszło na to, że się nie myję, a do tego jestem narodową wróżbitką :D Za to ludzi z Internetów można podzielić na hardcorów i analfabetów... Przyznać się, kto mnie znalazł pod którymś z powyższych haseł?;>

Moim hitem jest "biedronka katalog wino 4.99 zł" i "kułka boz denkowe", cokolwiek to jest. 
A co Was najbardziej rozśmieszyło? :D

czwartek, 8 stycznia 2015

Kosmetyczne Hity 2014

Pierwszy post w nowym roku to idealny czas na przedstawienie swoich kosmetycznych ulubieńców, których poznałam w przeciągu ostatnich 365 dni. Rodzaje odkrytych i wychwalanych przeze mnie produktów pozwoliły na wyodrębnienie 8 kategorii. Niektóre kosmetyki zostały zrecenzowane, a pozostałe na pewno doczekają się osobnych wpisów (o ile nie pochodziły z edycji limitowanych), dlatego teraz ograniczę się jedynie do stworzenia listy. Jeśli jesteście ciekawi moich Kosmetycznych Hitów 2014, to zapraszam poniżej!:)
 
Własny kolaż na podstawie zdjęć z Internetu-grafika Google


WŁOSY:
1. Szampon Schwarzkopf Gliss Kurr Ultimata Repair. Recenzja.
2. Odżywka Garnier Ultra Doux olejek z awokado i masło karite. Recenzja.
3. Maska Kallos Silk.
4. Szczotka Tangle Teezer The Original orange.

PRYSZNIC:
1. Żel Balea kokos & nektarynka. Recenzja.
2. Żel Isana limonka & mięta.
3. Żel Avon Senses Peaceful Reflection.

PIELĘGNACJA CIAŁA I TWARZY:
1. Balsam do ciała Balea Mango Mambo.
2. Krem do twarzy nawilżający matujący Ziaja 25+.
3. Natural Lip Stick Lovely aloes & mentol.

PIELĘGNACJA I HIGIENA DŁONI:
1. Nawilżający krem do rąk Cien z olejkiem migdałowym i masłem shea. Recenzja.
2. Krem do rąk do skóry podrażnionej Anida aloes z nagietkiem.
3. Lekarskie mydło w kostce Isana Sensitive. Recenzja.

OCHRONA:
1. Antyperspirant w spray’u Fa Sport Invisible Power 72 h. Recenzja.
2. Antyperspirant w spray’u Fa Sport Double Power 72 h.
3. Antyperspirant w sztyfcie Rexona Invisible Aqua.

HIGIENA INTYMNA:
1. Płyn Ziaja Intima macierzanka. Recenzja.

KOLORÓWKA I AKCESORIA DO MAKIJAŻU:
1.Podkład do twarzy Rimmel Wake Me Up 100 Ivory.
2.Czarny eyeliner Wibo w kałamarzu.
3.Pędzel do nakładania podkładu Hakuro h50s.

PAZNOKCIE:
1.Lakier do paznokci Rimmel Salon Pro 711 Punk Rock.
2.Lakier do paznokci Lemax Brokat srebrny.
3.Metalowy pilniczek For Your Beaty (z Rossmanna).


Znacie te produkty? A jakie są Wasze kosmetyczne hity ubiegłego roku?


Dla przypomnienia:


wtorek, 30 grudnia 2014

Zakupy 11-12/2014 + prezenty

Jestem zadowolona z rezultatów minimalizmu zakupowego, jaki miał miejsce w dwóch ostatnich miesiącach bieżącego roku. Chociaż nie kupiłam wiele, to moje zapasy i tak się rozrosły. A to wszystko za sprawą Świętego Mikołaja, który poniekąd poznał moją kosmetyczną wishlistę :D

Na początku poczyniłam drobne zakupy. W Hebe skusiłam się na (1) mgiełkę do ciała Jacques Batini fresh melon (14,99 zł*). Nie był to produkt niezbędny, ale wiedziałam, że nie będę mieć później dostępu do tej drogerii, więc skorzystałam z okazji. Zapach melona wydał mi się najładniejszy z czterech wersji, jakie mieli. Co ciekawe, mimo obowiązującej ówcześnie promocji w gazetce, mgiełki znajdowały się w magazynie zamiast na sklepowym regale:] Innym razem, będąc w Niemczech, kupiłam sobie przy okazji (2) antyperspirant w spray'u Rexona shower fresh (1,11 €*) oraz (3) pomadkę ochronną Isana Intensiv (0,49 €*), której jakoś nie widziałam w polskim Rossmannie. Natomiast w Biedrze Mój Ukochany kupił mi (4) antyperspirant w sztyfcie Lady Speed Stick (5,29 zł), który ma dodatkowo chronić ubrania przed żółtymi plamami.
Dalej zaczynają się już prezenty. Na Mikołaja dostałam od koleżanki (5) żel pod prysznic Avon senses wanilia & masło shea. Za wanilią nie przepadam, ale poprzedni żel z Avonu pozytywnie mnie zaskoczył, więc mam nadzieję, że i ten mi podpasuje mimo zapachu. Od Ukochanego dostałam (6) zestaw Dove magnolia & pistacja: żel pod prysznic i balsam. Jeszcze nigdy nie miałam nic z Dove, więc już się cieszę na testowanie, bo zapach jest piękny:) Otrzymałam też (7) mydełko naturalne z nanosrebrem, które już kiedyś miałam i mnie rozczarowało... no ale tak to jest, jak Mikołaj nie wczytuje się w szczegóły na blogu ;> Z kolei, pod choinkę dostałam od rodziców (8) zestaw Baylis & Harding. Przyznam, że nie słyszałam o tej firmie, więc nie mam zielonego pojęcia, gdzie go zakupili. Niby nazwa związana jest z Anglią, ale produkcja odbyła się w Chinach :P W skład zestawu wchodzą: 2 x żel pod prysznic oszroniona żurawina, żel pod prysznic przyprawiona pomarańcza oraz balsam do ciała i krem do rąk o zapachu śliwkowego puddingu. Jak widzicie, już zaczęłam używać żurawinowego żelu, ale bycie fanką wszystkiego, co żurawinowe, zobowiązuje :D
Również pod choinkę, ale od Mojego Ukochanego, otrzymałam (9) paletkę cieni do oczu Makeup Revolution Iconic 2 (19,99 zł) oraz (10) pędzle do makijażu oczu Hakuro H76 i H79 (16,40 zł/sztuka). W tym przypadku znam ceny i sklep (Mintishop), bo chciałam coś trafionego, więc podpowiedziałam Mikołajowi co i jak :D Hehe, rok temu uczyłam się nakładać prawidłowo podkład na twarz, to teraz przyszedł czas na podwyższenie levela :D
Na koniec zakupiłam jeszcze 2 produkty, których potrzebowałam już niezwłocznie, czyli mój ulubiony (11) nawilżająco-matujący krem do twarzy Ziaja 25+ (9, 49 zł*), który nabyłam w Hebe oraz (12) delikatny żel-krem łagodzący do twarzy BeBeauty (4,99 zł) z Biedry.

Ciekawa jestem, czy też dostałyście kosmetyczne prezenty od Mikołaja i czy udało mu się trafić w Wasz gust;) Chętnie poczytam:)

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Denko 11-12/2014

Ostatnie denko w tym roku nie przyniosło zbyt wielu pustych opakowań. W sumie i tak nie jest źle, patrząc na poprzednie ogromne zużycia, bo nie byłam pewna, czy w listopadzie i grudniu uda mi się cokolwiek zdenkować. Cóż, nie pozostaje mi chyba nic innego jak wyznaczyć sobie pierwsze noworoczne postanowienie, tj. większą mobilizację do zużywania kosmetyków;)


 Ledżenda:
produkt, do którego z chęcią powrócę
produkt, do którego nie wiem czy powrócę
produkt, do którego nie powrócę

1. Suchy szampon do włosów Batiste cherry – Używałam go bardzo rzadko, a i tak szybko się skończył. Bywały sytuacje, że ratował moje włosy, a bywały też i takie, że włosy wyglądały gorzej niż przed aplikacją szamponu. Pachniał sztuczną wiśnią.
2. Żel pod prysznic Balea Mango Mambo – Miał przyjemny, słodki zapach. Dobrze się pienił, wydajność standardowa, nie podrażniał skóry. Nie powrócę ze względu na edycję limitowaną.
3. Żel pod prysznic Fa Luxurious Moments Black Amethyst & Pink Viola – Właściwości były ok, ogólnie lubię żele z Fa. Intensywny zapach utrzymywał się dosyć długo na skórze. Przypominał trochę męskie perfumy, więc mi nie podpasował.
4. Balsam Fa Sensual&Oil Argan-, Marula- & Almand Oil – Dobrze i na długo nawilżał skórę. Bardzo ładnie i subtelnie pachniał. Jedyne zastrzeżenia mam do konsystencji, której rozprowadzanie na ciele zajmowało więcej czasu niż oczekiwałam.
5. Antyperspirant Fa Sport 96 h – Z działania byłam zadowolona, chociaż zauważyłam, że zdarzało mu się podrażniać moją skórę. Intensywny zapach, przypominający perfumy starych babek, skutecznie mnie znokautował i odstraszył na zawsze. Odradzam wrażliwym nosom!
6. Naturalny krem oliwkowy cera sucha i normalna Ziaja – Chciałam o nim jak najszybciej zapomnieć, ale chyba jednak poświęcę mu osobną recenzję, bo to straszny bubel był!
7. Lekki krem Alantan dermoline – Kolejne zużyte opakowanie. Kupuję go, gdy nie mam dostępu do Ziaji 25+, więc pewnie jeszcze kiedyś się u mnie pojawi;)
8. Maskara Maybelline the Colossal Volum Express 100% Black – Na początku była sucha jak wiór, żeby po ok. 2 tygodniach od otwarcia nabrać normalnej konsystencji. Nie była to jakaś oszałamiająca czerń. Pogrubiała rzęsy, ale też je sklejała. W dodatku osypywała się.
9. Odżywka do paznokci Eveline Maksymalny wzrost paznokci – Kolejna zużyta buteleczka i kolejna, która dała radę. Starczyła mi na jakieś 3-4 kuracje. Szkoda, że podczas ostatniej tak szybko gęstnieje i efekt nie jest już taki super.
10. Pomadka ochronna Maybelline Baby Lips Intensive Care – Zwykła pomadka do codziennego, domowego użytku. Bez szału, tak jak się spodziewałam.          
11. Patyczki do uszu Carea – Tradycyjnie w moim denku. Są dobre i tanie. No i mają funkcjonalne opakowanie :P
12. Płatki kosmetyczne Carea zielone – To również tradycja w moich zużyciach. Nie znam lepszych, więc nie kupuję już innych.

Jak widzicie, do większości produktów nie powrócę. Nie oznacza to jednak, że wszystkie okazały się bublami, ale nie zachwyciły mnie na tyle, aby zakupić je ponownie. 

Jak oceniacie swoje denka w 2014 roku? Jest progres w porównaniu do poprzednich lat? ;>

niedziela, 21 grudnia 2014

Kwaśne orzeźwienie przez cały rok

Powoli kończy się pierwszy dzień astronomicznej zimy, a ja przychodzę do Was z powiewem lata i orzeźwiających drinków. Nie chcę odkładać tej recenzji do odległych upalnych dni następnego roku, bo do tego czasu z pewnością zapomnę o właściwościach opisywanego produktu. Na upartego mogę uargumentować recenzję żelu pod prysznic Mariella Rossi Cocktail „zbliżającym się” karnawałem;)
Od producenta: Kiedy ludzie myślą o Brazylii, wyobrażają sobie nie tylko lasy tropikalne i kilometry białych plaż, ale także brazylijski karnawał, jeden z najbardziej pasjonujących, kolorowych i niezwykłych świąt na świecie. Będąc kiedykolwiek w Brazylii nigdy nie zapomnisz o swoich tropikalnych letnich wieczorach, gorących rytmach i pysznych koktajlach. Nowy żel pod prysznic Mariella Rossi Cocktail dzięki swojemu oryginalnemu zapachowi odświeża skórę i zmysły oraz pozwala marzyć o brazylijskim koktajlu – Caipirinha. Używaj go każdego dnia i pozwól sobie odpłynąć w przyjemną podróż z zapachem tego fantastycznego miejsca.

Opakowanie: Wielka plastikowa butla, przypominająca swoim kształtem shaker do koktajli, z pompką.

Konsystencja: Rzadka, przezroczysta.

Kolor: Zielony.

Zapach: Orzeźwiający, a’la mojito.

Wydajność: Duża.

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Sodium Chloride, PEG-7, Glyceryl Cocoate, Parfum, Sodium Benzoate, Citrid Acid, Glycol Distearate, Polyquaternium-7, Potassium Sorbate, Limonene, Hexyl Cinnamal, Laureth-4, CI 47005, CI 42090.

Moja opinia: Chociaż w denku zaznaczyłam, że nie wiem, czy wrócę do tego produktu, to dzisiaj dochodzę do wniosku, że jednak nie. I nie chodzi o to, że żel był zły, tylko o to, że ogromne pojemności kosmetyków nie są dla mnie :P To opakowanie zawierało w sobie więcej niż pół litra żelu i gdyby nie fakt, że moja rodzinka pomagała mi w jego zużyciu, to chyba stałby pod prysznicem przez kilka miesięcy;)
Jeśli chodzi o opakowanie, to miało fajny design, nawiązujący do zimnych koktajli idealnych do ugaszenia pragnienia (i nie tylko :P). Duży plus za pompkę – zawsze podobają mi się takie udogodnienia. Co prawda, miałam problem z pierwszym użyciem żelu, bo nie potrafiłam zwolnić blokady w tej pompce (z powodu mokrych dłoni wszystko mi się ślizgało), ale później nie było już żadnych komplikacji i pompka działała bez zarzutów.
Żel miał rzadką konsystencję, czego akurat nie lubię w produktach do kąpieli. Zdziwiło mnie to, że żel praktycznie w ogóle się nie pienił! I to już totalnie mi się nie spodobało!:/
Zapach przypominał mi trochę mojito, ale daleko było mu do słynnej limitki z Isany. Żel pachnie pewnie drinkiem z opisu producenta, czyli Caipirinhą – czy ktoś go kiedykolwiek pił? :D Aromat był lekko kwaśny, ale przez to orzeźwiający. Szkoda, że nie utrzymywał się na skórze.
Z dodatkowych informacji to nie wysuszał ani nie podrażniał skóry, co przemawia na jego korzyść. Na niekorzyść, natomiast, przemawia akurat wysoka cena (chociaż w stosunku do pojemności nie jest tak tragicznie) i słaba dostępność (chociaż co jakiś czas można go dorwać w Stonce i to za dyszkę). Podsumowując, polecam na upały, ale tylko dla fanów dużych pojemności, bo ja miałam go dość już od połowy :P 


Dostępność: Drogerie Polskie, Hebe
Pojemność: 600 ml
Cena: 13,90 zł

Lubicie duże pojemności w żelach pod prysznic? :D

sobota, 13 grudnia 2014

Potrójna keratyna od Gliss Kurr

Od dawna chciałam wypróbować jakiegoś produktu do włosów z Gliss Kur, ale wiecznie nie było mi "po drodze" do jego nabycia. Kiedy moje włosy były w tragicznym stanie po gagatku z Balea, szukałam czegoś, co choć trochę je podreperuje. A że akurat natrafiła się promocja i zobaczyłam wskazanie na etykiecie „bardzo zniszczone, suche włosy” oraz informację o potrójnej dawce keratyny, nie zastanawiałam się ani chwili i kupiłam szampon do włosów Gliss Kur Ultimate Repair. Czy obietnice producenta pokryły się z moimi oczekiwaniami? Zapraszam do lektury;)
Od producenta: Czy Twoje włosy są bardzo zniszczone, suche? Szampon ULTIMATE REPAIR zawiera potrójny kompleks z płynną keratyną i regeneruje nawet mocno uszkodzone włosy zarówno na powierzchni włosów, jak i w ich wnętrzu. Aż do 95%* mniej złamanych włosów, większa odporność i połysk. *przy stosowaniu razem z odżywką.

Opakowanie: Plastikowe, podłużne, z mocną zakrętką na zatrzask. Kolorystyka utrzymana w czarno-złotych barwach.

Konsystencja: Średnio gęsta.

Kolor: Perłowy.

Zapach: Keratynowy.

Wydajność: Duża.

Skład:
Moja opinia: Na chwilę obecną stał się dla mnie najlepszym szamponem ever! Po jego zastosowaniu włosy były gładziutkie i lśniące. Po niemiłej przygodzie z produktem Balea stan moich włosów uległ zmianie o 180 stopni, oczywiście na korzyść. Na dobrą sprawę nie musiałam aplikować po nim odżywki, ponieważ nie plątał włosów i bez problemów można było je rozczesać. Głowa mnie po nim nie swędziała, nie powodował łupieżu oraz dobrze oczyszczał włosy, więc w końcu zaczęły wyglądać na zdrowe i zadbane. Produkt wywołał u mnie same zachwyty :D No dobra… kontrowersyjny był jedynie zapach. Jest on dość specyficzny i nie każdemu przypadnie do gustu. Szampon pachnie/śmierdzi keratyną, ale z czasem tak się do niego przyzwyczaiłam, że przestało mi to przeszkadzać :P Produkt był wydajny dzięki gęstej i dobrze pieniącej się konsystencji. Wiem, że nie każdy lubi szampony „perłowe”, ale zauważyłam, że moim włosom bardzo to odpowiada. Jakby tego było mało, dorwałam go kiedyś na promocji w Kauflandzie za niecałe 7 zł, ale standardowa cena też nie jest jakaś bardzo wysoka. Serdecznie polecam ten szampon posiadaczkom suchych i zniszczonych włosów, chociaż pozostałym rodzajom włosów też nie powinien wyrządzić krzywdy;)

Dostępność: drogerie, markety
Pojemność: 250 ml
Cena: ok. 10 zł


Lubicie produkty do włosów z Gliss Kur? Która wersja jest Waszą ulubioną?


wtorek, 9 grudnia 2014

Zakupy 8-10/2014

Zakupy, które poczyniłam od sierpnia do października nie należały do spektakularnych. Wyprowadzka z dotychczasowego miejsca zamieszkania sprawiła, że zostałam pozbawiona dostępu do kilku większych drogerii. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – nie wydawałam kasy na zbędne kosmetyki :P W ogóle w tym okresie nie miałam czasu na łażenie po sklepach, więc jeśli już jakimś cudem znalazłam się w drogerii, to kupowałam tylko to, co było mi potrzebne (nie licząc wizyty w DM, ale o tym później :P).

W Rossmannie kupiłam (1) żel do mycia twarzy Synergen Soft touch (5,99*zł) oraz (2) antyperspirant Fa Sport 96h (5,99*zł). Tak się składa, że akurat odradzam Wam zakup tych gagatków:/ W Naturze nabyłam natomiast (3) mgiełkę termoochronną Marion (7,99 zł) oraz dwa produkty, które już dawno chciałam wypróbować: (4) perfumowany dezodorant Beyonce Heat Rush (19,99*zł) i (5) płyn micelarny 3w1 Green Pharmacy owies (7,99*zł). Z tej trójki polecam jedynie mgiełkę do włosów. W znajomej aptece skusiłam się na (6) lekki krem do twarzy Alantan dermoline (ok. 8-9 zł), bo nigdzie nie mogłam znaleźć kremu z Ziaji.
Nie wiem czemu wypady do DM w moim wykonaniu zawsze muszą być jakieś dziwne :P Tym razem nie była to zaplanowana wizyta a takie, uwierzcie mi, są najgorsze:/ Wchodzi nieprzygotowana baba do DM i choć wie, że ma w domu kosmetyczne zapasy, to i tak kupi sobie coś, czego wcale nie chce :P Najpierw skusiłam się na (7) żel do golenia Balea Blueberry Love (1,25 €) i nadal nie wiem po co, skoro miałam już nie kupować tych żeli:/ Zbyt ładne miało opakowanie :P Z przyzwyczajenia poniuchałam nowe żele pod prysznic i oczywiście musiałam sobie jakiś kupić… Najlepsze jest to że (8) wersja marakuja wcale mi się nie podobała (0,55 €), a i tak ją wzięłam:] No i weź tu zrozum baby :P W każdym razie żel znalazł już nową właścicielkę a ja mam nauczkę: Neonowa, jak coś nie pachnie dla Ciebie przyjemnie, to do cholery tego nie kupuj! :P Obczaiłam sobie również nową limitkę i sugerując się kolorami, myślałam, że (9) wersja Black Secret (0,55 €) jest dla mężczyzn. Zapach przypominał mi trochę zimowy żel z OS, dlatego capnęłam jeden egzemplarz. Pozostałe zapachy z limitki nie przypadły mi do gustu, więc bez sensu byłoby kupowanie ich na siłę (ech, dlaczego nie myślałam tak przy wersji z marakują? ;>). Ostatnim kosmetykiem był (10) balsam do ciała Balea z olejkiem migdałowym (1,75 €), który pachnie ciasteczkami:)
Swoją drogą, od moich ostatnich zakupów w DM (w kwietniu) trochę pozmieniały się ceny. Żele do golenia i pod prysznic są tańsze o 0,10 €, z kolei balsamy podrożały o 0,50 €.


A jak Wasze nabytki w ostatnim czasie? Powiększyłyście swoje kosmetyczne zapasy czy oszczędzałyście? ;>


Ps. Ceny oznaczone * są cenami promocyjnymi.