Bardzo rzadko zdarza się
sytuacja, gdy po zużyciu pierwszej sztuki danego kosmetyku, wywołującego we
mnie mnóstwo mieszanych uczuć, decyduję się na zakup drugiego egzemplarza. Tak
jednak się stało w przypadku delikatnego
żelu-kremu łagodzącego do mycia twarzy BeBeauty. I co „najlepsze”, rozważam
kolejne podejście do tego produktu :P
Od producenta:
Opakowanie: Żel znajduje się w plastikowej tubce stojącej
na zakrętce na „klik”. Plastik jest miękki, więc bez problemu można zużyć
produkt do samego końca. Do tego opakowanie jest matowe w dotyku, dzięki czemu
nie wyślizgnie nam się z mokrych dłoni. Biało-różowy design nie powala na
kolana, ale nawet podoba mi się to małe mazidło, przypominające właściwie
niewiadomo co (powierzchnię wody?) :D
Konsystencja: Żelowo-kremowa.
Kolor: Bladoróżowy.
Zapach: Wyrazisty, kwiatowy, lekko słodki.
Wydajność: Bardzo duża. Przy regularnym stosowaniu (2 x
dziennie) starcza mi na 5 miesięcy.
Skład:
Moja opinia: Moja przygoda ze słynnym żelem-kremem z Biedry nie rozpoczęła się najlepiej. Pierwsze,
co mi się nie spodobało, to konsystencja. Oczywiście, widziały gały, co brały i
rzeczywiście ni to żel, ni to krem, ale testowałam już inne produkty, w których
konsystencja tego typu była o wiele przyjemniejsza dla skóry. W tym
przypadku jest ona zbyt lepka i kiepsko się rozprowadza. Nie lubię, gdy żel do
mycia twarzy się nie pieni, a ten właśnie tak ma. Dopiero z pomocą odpowiedniej
szczoteczki można wydobyć co nieco piany, ale korzystam z niej tylko wtedy, gdy
mam trochę więcej czasu na pielęgnację.
Następnie „uderzył” mnie zapach. Jak dla mnie jest zbyt intensywny,
nachalny i do tego kwiatowy. Wolałabym coś orzeźwiającego, ale zarazem delikatniejszego,
szczególnie do porannego zastosowania.
Kolejnym powodem moich mieszanych uczuć dla tego produktu było (i nadal
jest) jego działanie. Z demakijażem tuszu niewodoodpornego, o dziwo, daje sobie
całkiem nieźle radę, aczkolwiek trzeba mieć na uwadze, że zajmuje to sporo
czasu, a do tego mamy pandę na pół twarzy (oczywiście do momentu spłukania
wodą). Natomiast do zmywania podkładu kompletnie się nie nadaje, ponieważ usuwa
go tak jakby powierzchownie. Zdecydowałam zatem, że jako dopełnienie demakijażu
(po micelu) posłuży mi wieczorem, a jego porannym zadaniem będzie pozbycie się
resztek wieczornego kremu. W dniach bez make-up’u celem żelu-kremu jest w moim przypadku oczyszczenie twarzy z ewentualnych zanieczyszczeń.
Po zużytej pierwszej sztuce nie chciałam sięgać po ten produkt ponownie.
Zmieniłam jednak zdanie, kiedy inny żel wyrządził mi krzywdę na twarzy.
Potrzebowałam wtedy czegoś na „już”, a że Biedro jest jak zwykle pod nosem, no
to chcąc, nie chcąc, słynny żel-krem znowu wylądował w moich rękach…
Zdecydowałam się do niego wrócić, nie tylko ze względu na łatwą dostępność,
śmiesznie niską cenę i bardzo dużą wydajność, ale głównie dlatego, że naprawdę
jest bardzo delikatny dla mojej twarzy, nie podrażnia jej ani nie powoduje
wysypu tzw. niedoskonałości. Nie zgodzę się jednak z obietnicami producenta, że
„zmniejsza podrażnienia i zaczerwienienia” - stwierdziłabym raczej, że po
prostu ich nie wywołuje. Nie zgodzę się również z tym, że „pozostawia
uczucie komfortu” i „zachowuje optymalny poziom nawilżenia skóry”, bo ja
odczuwam ściągnięcie na twarzy i błyskawicznie muszę sięgnąć po krem.
Reasumując, pomimo wielu mieszanych uczuć, jakie ten produkt we mnie
wywołuje, jestem w stanie zdzierżyć jego wstrętną konsystencję i nachalny
zapach na rzecz braku niedoskonałości na twarzy. Co za tym idzie, chyba znowu go zakupię...
Dostępność: Biedronka
Pojemność: 150 ml
Cena: 4,99 zł
A jakie odczucia w Was wywołuje ten słynny
żel-krem z Biedry? Czy jest ktoś, kto go jeszcze nie miał? :P Jaki inny delikatny żel możecie polecić do oczyszczania twarzy?
Mieszane uczucia powiadasz:) mnie tam pasował zarówno ten jak i niebieski
OdpowiedzUsuńNiebieski miałam kilka lat temu i był bardzo słaby :P
UsuńNie używam takich produktów :)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś też nie używałam, ale zmieniłam zdanie i widzę poprawę stanu skóry:)
UsuńNie przepadam za nimi.
OdpowiedzUsuńA co Ci w nich nie odpowiada?
UsuńDla mnie trochę za słabo oczyszcza.
OdpowiedzUsuńTo fakt, dlatego dla mnie jest jedynie uzupełnieniem demakijażu a nie jego podstawą;)
UsuńŚredniak taki, miałam, zużyłam ale nie wrócę - znam coś lepszego :)
OdpowiedzUsuńPochwal się, co jest lepsze :D
UsuńEmulsja micelarna Anidy :)
UsuńPoszukam:)
UsuńMiałam wszystkie 3 i każdy lubiłam w sumie, chociaż najbardziej chyba zielony, a najmniej niebieski. Ten był w środku :D
OdpowiedzUsuńZielonego nie miałam i to się raczej nie zmieni, bo nie lubię peelingów;)
UsuńNigdy nie miałam, ale nawet nie kusi mnie zbytnio, aby wypróbować :)
OdpowiedzUsuńO, czyli jednak ktoś się ostał :D Mnie też on w ogóle nie kusił, ale z braku laku zdecydowałam się go przetestować :P
Usuńtej wersji nie miałam..Miałam przeznaczoną do cery tłustej i spisywał się w miarę okay :).
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie miałam żelu-peelingu :P
UsuńLubię ten niebieski :) za różowym nie przepadam :)
OdpowiedzUsuńJeśli miałabym już wybierać pomiędzy niebieskim a różowym, to zdecydowanie wolę ten drugi :P
UsuńTego nie miałam, ale z żelu micelarnego byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńKilka lat temu zużyłam żel micelarny, ale dla mnie był niestety słaby:/
UsuńNie używałam ale z biedronkowego płynu micelarnego byłam zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńMicel z Biedry jest spoko, ale jedynie do oczyszczania twarzy, bo w oczy mnie szczypie:/
UsuńNie lubię takich konsystencji ni to żel ni krem, ale skoro jest pomocny...ja mam z peelingiem, ale rzadko go używam....
OdpowiedzUsuńPomocny jest tylko w tym, że nie podrażnia twarzy :P
Usuń