wtorek, 27 stycznia 2015

Kremowy strzał w dziewiątkę!

Nadal szukam ideału wśród kremów do pielęgnacji problematycznych dłoni, które swoje apogeum przeżywają w okresie jesienno-zimowym. Z początkiem września dostałam od mojej Mamy glicerynowo-aloesowy krem do rąk do skóry podrażnionej Anida, który dość przypadkowo zakupiła w aptece. I to był strzał w dziewiątkę (tak, nie dziesiątkę)!
Od producenta:
Opakowanie: Wąska, podłużna tubka z zakrętką. Etykieta w kolorystyce biało-zielonej zawiera same najpotrzebniejsze informacje.

Konsystencja: Lekka, łatwo się rozprowadza.

Kolor: Biały.

Zapach: Delikatny, przyjemny.

Skład:
Moja opinia: Produkt znalazł się w gronie moich Kosmetycznych Hitów ubiegłego roku. Ze wszystkich właściwości najbardziej przypadła mi do gustu jego lekka, niemalże śmietankowa, formuła, która bez najmniejszych problemów rozprowadza się po skórze oraz wchłania się na tyle szybko, że już po ok. 30 sek możemy śmiało przechodzić do wykonywania wszelkich manualnych czynności. Zapach kremu jest delikatny i przyjemny. Chociaż produkt zawiera wyciąg z aloesu i nagietka, to ja nie wyczuwam w nim żadnego z tych aromatów, co dla mojego nosa oznacza akurat bardzo komfortowe warunki.
Krem spełnia obietnice producenta. Po aplikacji produktu skóra dłoni jest rzeczywiście bardzo dobrze nawilżona i elastyczna, dzięki czemu zdążyłam zapomnieć, jak wyglądają tzw. suche skórki. Zgodzę się również z zapewnieniem co do łagodzenia podrażnień – czerwone plamy na dłoniach, wynikające z niskich temperatur czy działania detergentów, stają się różowe, a z czasem mocno bledną. Dlaczego więc oceniam go na 9-tkę a nie 10-tkę? Jeśli regeneracja skóry jest dla producenta równoznaczna ze złagodzeniem podrażnień, to faktycznie wywiązał się on ze wszystkich obietnic na opakowaniu. Dla mnie jednak nie jest to tym samym. W moim przypadku krem jedynie łagodzi podrażniony naskórek, ale nie naprawia go w stu procentach. Wiem, że nie jest to produkt leczniczy, dlatego też nie wymagam od niego cudów.
Regularne stosowanie tego produktu stało się dla mnie wielką przyjemnością, ponieważ widzę jego dużą skuteczność. Inne kremy wymagały ode mnie kilkunastu aplikacji w ciągu dnia, a teraz liczba ta została zmniejszona do kilku użyć. Dzięki temu krem jest jeszcze bardziej wydajny, a do tego jest śmiesznie tani! I choć całkowicie nie regeneruje moich dłoni, to na chwilę obecną nie szukam jego zamiennika. Stał się moim numerem jeden i to na cały rok, a nie tylko na okres jesienno-zimowy! Jego jedynym minusem jest niestety słaba dostępność, ponieważ tę wersję możemy kupić wyłącznie w aptekach (i to nie w każdej) lub online.

Dostępność: niektóre apteki
Pojemność: 100 ml + 25 ml gratis
Cena: 4,30 zł


Znacie ten krem? Polecacie jakieś inne produkty z firmy Anida?


42 komentarze:

  1. Ja miałam tylko ten z miodkiem, był ok ale bez rewelacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że wersja z woskiem pszczelim (bo o niej mowa?;>) byłaby dla mnie za tłusta, dlatego cieszę się, że natrafiłam na coś lekkiego;)

      Usuń
    2. Tak o tej, jakaś wielce tłusta nie była, ale szału nie było

      Usuń
    3. A no to dobrze, że nie była jednak tłusta, ale szkoda, że nie zachwyciła...

      Usuń
  2. Niezłe cacuszko ci się trafiło! Tyle dobroci za taką cenę to świetna sprawa. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozytywne zaskoczenie w kosmetykach jest zawsze mile widziane :D

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ceny online są nawet niższe, ale gdy doliczymy do tego przesyłkę, to zakup jednej sztuki się nie opłaca. Warto popytać jednak w stacjonarnych aptekach;)

      Usuń
  4. Super, że kremik się sprawdził :) Ja miałam wersję cytrynową i niestety po dłuższym używaniu mogę śmiało stwierdzić, że nawet przyczynił się do wysychania dłoni ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to nieciekawie:/ Ja tak miałam z kremem do rąk z serii Regenerum:/

      Usuń
  5. Wydaje się ciekawy, spytam w mojej aptece, czy mają takie cudo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. niestety nie znam, ale planuje kupic krem do rak z Anidy, tyle ze nie jestem pewna czy ten czy moze inna wersje:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anida ma wiele wersji kremów (przynajmniej dostępnych w Internecie ;)), więc na pewno znajdziesz coś dla siebie:)

      Usuń
  7. Nie znam tego kremu,ale chętnie kiedyś go wypróbuję:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam chyba krem z tej firmy, ale inną wersję. Był kiedyś na promocji w aptece. Nie używałam go jeszcze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To daj znać, jak się sprawuje, jak już zaczniesz go stosować:)

      Usuń
  9. Fajnie, że dobrze Ci służy! Widziałam już recenzje tych kremów i widzę, że się podobają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak? Ja czytałam do tej pory tylko recenzje wersji z woskiem pszczelim i gdyby nie moja Mama, to do tej pory nie wiedziałabym o istnieniu pozostałych :P

      Usuń
  10. Miałam kiedyś jeden z kremów do rąk owej marki. Było to na samym początku mego blogowania ^^ Jednak jego zapach strasznie mnie męczył i nie wiem czy bym do niego wróciła... Była to chyba wersja z woskiem pszczelim ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, nie ma co powracać do produktów, które z jakiegoś względu nam nie odpowiadają. Już nie wiem co gorsze - kiepskie właściwości czy kiepski zapach danego kosmetyku :P

      Usuń
  11. Tej wersji nie ma w Naturze? I chyba zmienili design opakowań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Naturze widziałam jedynie wersję z woskiem pszczelim:(

      Usuń
  12. Miałam wersję z lnem i byłam zadowolona :) Obserwuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wersji z lnem jeszcze nie słyszałam, zaraz nadrobię u Wujka Gugla;)
      Miło mi, ze dołączasz do grona obserwatorów:)

      Usuń
  13. Jego akurat nie miałam, ale z tej firmy uwielbiam krem do rąk z olejem makadamia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie zostaję przy wersji aloesowej, ale kto wie, może kiedyś skuszę się na tą słynną wersję, o której wspominasz;)

      Usuń
  14. ciekawy :d ja kiedyś kremowałam włosy jakimś wytworem anidy;p

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak za taką cenę i takie działanie warto kupić ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja jeszcze ich nie próbowałam, bo zużywam kremowe zapasy, ale ta tej wersji jeszcze nie widziałam na blogach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie widziałam - czuję się prowodyrką ^^

      Usuń
  17. Szukam jakiegoś kremu do rąk "do torebki" i na pewno rozejrzę się za tym skoro tak szybko się wchłania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie ma za długą tubkę, żeby go nosić w torebce, ale jeśli komuś to nie przeszkadza, to śmiało :D

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. Na każdy odpowiem bezpośrednio pod nim, o ile nie będzie spamem, który zostanie od razu usunięty. Jeśli spodobał Ci się mój blog i styl pisania postów, to zachęcam do obserwowania;)