środa, 2 września 2015

Idealne włosy już od pierwszej aplikacji!

Moja ostatnia wizyta w salonie fryzjerskim miała miejsce ponad rok temu przy okazji przygotowań do rodzinnego wesela. Pomijając fakt, że było to hen, hen i jeszcze dalej (liczone w setkach km) od mojego stałego salonu, wizyta była inna niż zwykle. Mianowicie, po raz pierwszy ucięłam sobie miłą pogawędkę z panią fryzjerką. Pogadałyśmy sobie przede wszystkim o moich włosach, m.in. o ich strukturze, nietypowym kolorze czy formach stylizacji. I to właśnie od tej pani dowiedziałam się, że poza zwykłym szamponem, odżywką i maską nic więcej moim włosom nie jest do szczęścia potrzebne. Po powrocie z wesela postanowiłam pójść tym tropem i zakupić jakąś maskę. W zeszłym roku nie było jeszcze aż takiego wyboru masek, jaki jest obecnie, ale ja i tak nie wiedziałam na czym dokładnie się skupić, więc wybrałam pierwszą lepszą, której zapach mi odpowiadał :D Padło na maskę do włosów Kallos Silk.
Od producenta: 
Opakowanie: Plastikowy, różowy słoiczek z przezroczystą zakrętką, na której widnieją minimalne informacje od producenta.

Konsystencja: Gęsta, budyniowata.
Kolor: Mleczny.

Zapach: Słodki, owocowy.

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Olea Europaea Oil, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Parfum, Sericin, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone

Moja opinia: Zaczynając od kwestii technicznej, słoiczek nie ma folii zabezpieczającej, więc trzeba uważać podczas zakupów, żeby nie kupić macanego produktu. Osobiście wolałabym, żeby maska była w innym opakowaniu (np. w tubce), aby wygodniej się jej używało, bez ingerencji naszych dłoni i żeby było higieniczniej, bez dostępu nadmiernego powietrza. Dodatkowo, wydobywałam ze słoiczka za dużo zawartości, bo nie potrafiłam jej odpowiednio miarkować.
Konsystencja maski była budyniowata, więc (w moim przypadku) niezbyt komfortowo nabierało się ją na palce. Pachniała owocowo, słodko i właśnie z tego powodu wybrałam tę wersję Kallosa :D Początkowo zapach był bardzo intensywny, ale po 10 miesiącach używania zmienił się w delikatniejszy, tak jakby się ulotnił.
Według producenta, maskę powinno stosować się 2-3 razy w tygodniu. Ja myję głowę właśnie dwa, czasem trzy razy w tygodniu, więc nie chciałam aplikować maski za każdym razem. Starałam się sięgać po nią przynajmniej raz w tygodniu (tak jak mi radziła fryzjerka), ale nie zawsze o tym pamiętałam. Producent zaleca też zmycie maski po 10 minutach od jej nałożenia. W tym przypadku nigdy nie patrzyłam na zegarek. Jeśli chciałam ją dłużej „potrzymać”, to aplikowałam ją na włosy, a w tym czasie zajmowałam się pielęgnacją ciała lub twarzy. I w zależności od tego, ile te czynności trwały, tyle czasu maska znajdowała się na mojej głowie. Jeśli już bardzo się spieszyłam, to stosowałam maskę jako zwykłą odżywkę, którą po chwili zmywałam.
Jeśli chodzi o najważniejsze, czyli działanie, maska zachwyciła mnie już od pierwszego użycia! Włosy stały się gładkie i rzeczywiście lśniące, czego brakowało im od miesięcy! Dzięki temu produktowi cały czas chciałam dotykać swoich włosów lub przeczesywać je palcami, bo były tak miękkie, sypkie i przyjemne w dotyku! Jeśli chciałam, żeby moja czupryna następnego dnia po umyciu była ujarzmiona i nie aż tak bardzo spuszona (a przynajmniej na taką wyglądała), to bez wahania używałam właśnie Kallosa. Nie miałam też problemów z rozczesywaniem włosów. Ale, żeby nie było tak słodko, to zauważyłam, że im bliżej dna sięgała maska, tym słabiej działała. Produkt jest ważny 12 miesięcy i tyle zajęło mi jego zużywanie (wspomniałam, że nie byłam w tym regularna). Po około 10 miesiącach od stosowania maski, włosy nadal były gładkie w dotyku, ale tak jakby straciły cały swój połysk i na nowo zaczęły się puszyć. Nie wiem, jaka była tego przyczyna – może to przez nadmierny dostęp powietrza przy każdym odkręcaniu wieczka, może trzeba ją szybciej zużywać, a może po prostu moje włosy się do niej przyzwyczaiły. W każdym razie, z maski byłam bardzo zadowolona i na pewno będę chciała wypróbować inne wersje Kallosa!
  
Dostępność: Hebe
Pojemność: 275 ml
Cena: 5,99 zł

Znacie tę maskę? Która wersja Kallosa najbardziej się u Was sprawdza?:)

57 komentarzy:

  1. mi się kończa maski dlatego szukam hmm a kallos mnie kusi od dłuższego czasu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łukasz, serdecznie polecam tę wersję! Zwłaszcza, że można wypróbować mniejszą pojemność:)

      Usuń
  2. U mnie Kallosy wyjątkowo się nie sprawdzają

    OdpowiedzUsuń
  3. zużyłam 2 litry tej maski, była ok ale mam w planach wypróbowanie wszystkich kallosów więc po nią już nie sięgnę raczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to trochę testowania Cię czeka :D Ja do niej chętnie wrócę, ale na razie kupiłam coś zupełnie innego, żeby się włosy nie przyzwyczajały;)

      Usuń
  4. Używam teraz wersji keratynowej na długość włosów działa dobrze, ale podrażnia mi skalp co zdarza się mi to bardzo rzadko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, no to musisz uważać. Ja akurat nie pomijam skalpu przy nakładaniu maski czy odżywek, bo chcę żeby wszystko było odżywione :D

      Usuń
  5. Uwielbiam Kallosy, ale tej wersji jeszcze nie miałam. Muszę nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. oj moje włosy szczegolnie potrzebuja odzywienia

    kataszyyna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypróbuj tę wersję, może akurat Ci pomoże:)

      Usuń
  7. Ja bardzo się polubiłam z wersją Color :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie farbuję włosów, więc po tę maskę niestety nie sięgnę...

      Usuń
  8. Lubię maski Kallosa ale tej nie miałam

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam już kilka maseczek tej marki, dla mnie są dobre w dobrej cenie. Szału nie robią ale za takie pieniądze efekt jest naprawdę godny uwagi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie akurat szał zrobiła :D Ale nie wiem, jak będzie z innymi wersjami, dlatego na razie używam Babuszki Agafii;)

      Usuń
  10. Miałam wersję Keratin i u mnie obyło się bez zachwytów. Fajnie, że Tobie tak służyła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się z tego faktu niezmiernie cieszę :D A keratynową może kiedyś wypróbuję, bo moje włosy lubią się z tym składnikiem:)

      Usuń
  11. Nie miałam jeszcze, kusi mnie, szkoda, że nie ma u mnie Hebe,,,,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam, że jest dostępna w Hebe, bo akurat tam ją zakupiłam:) Ogólnie widziałam też maski Kallosa w małych lokalnych drogeriach albo typowych sklepach fryzjerskich. Zawsze też można zamówić ją online:)

      Usuń
  12. Kuszą mnie od dawna maski tej firmy ale jeszcze żadnej nie mam w swoich zapasach :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo lubię maski Kallos`a, szczególnie wersję latte :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo chciałam kupić latte, ale zapach mnie odrzucił :P

      Usuń
  14. Tego Kallosa jeszcze nie miałam. A sprawdza się u mnie wersja czekoladowa, mleczna i keratynowa;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedyś stosowałam Keratin i była świetna, obecnie mam wersję bananową i niestety nie jest już taka dobra, czekam tylko aż się skończy i kupuję Keratin ;)
    pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że bananowa nie okazała się być taka dobra. Ja bym ją chętnie wypróbowała, ale nie chcę kupować litrowej maski, bo raczej nie zużyłabym jej w terminie... Poczekam aż producent wpadnie na pomysł, by sprzedawać ją również w mniejszej pojemności;)

      Usuń
  16. U mnie Kallos początkowo się sprawdzał, ale w miarę upływu czasu efekt był coraz słabszy. Te maski chyba tak już mają. Raczej do nich już nie powrócę, ponieważ drażnią mnie ich zapachy, a najlepszy efekt uzyskuję po pierwszym użyciu. Później jest już tylko gorzej. Najwyraźniej moim włosom nie do końca odpowiada ich zapach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli u Ciebie się nie sprawdzają, to rzeczywiście nie ma sensu ich stosować. Ja właśnie się obawiałam, że kolejna sztuka tej maski pod rząd może nie zadziałać już tak zachwycająco, dlatego na razie zrobiłam sobie od niej przerwę;)

      Usuń
  17. Tak, moje włosy też po pewnym czasie przyzwyczaiły się do Kallosa, więc to ich cecha szczególna :)
    Od siebie polecam wersję Keratin :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie dobrze, że zrobiłam sobie od tej firmy przerwę;) Jesteś kolejną osobą, która zachęca do wypróbowania wersji keratynowej - kusicielki :P

      Usuń
  18. Chętnie bym ją wypróbowała. Dobrze, że jest dostępna w małym opakowaniu. Miałam dwa duże Kallosy, i w końcu też używałam je jako odżywki. Tak działały bardzo dobrze, ale i tak zużywanie trwało bardzo długo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ogólnie nie lubię kosmetyków o dużych pojemnościach, nawet jeśli są ok w działaniu, bo szybko się nudzą :P

      Usuń
  19. Już wiem po co sięgnę jak wykończę swoje maski ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Same opakowania przyciągaja wzrok :) nie mam zamiaru kupować tych dużych opakowań, ale te małe na pewno sprawdzę :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Akurat tej wersji nie miałam. Właśnie skończyłam kallos late a w kolejce czeka ich bananowa maska :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa maski bananowej, ale nie skuszę się na litrowe opakowanie:/

      Usuń
  22. Wierz mi lub nie, ale nigdy jeszcze nie miałam nic z Kallosa! :O Muszę to zmienić, bo moje włosy uwielbiają tego typu składy. Wybiorę oczywiście wersję, która będzie mi się wydawała najładniej pachnąca. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, przecież nikt nie ma wszystkiego;) Jestem ciekawa, który zapach przypadnie Ci do gustu najbardziej :D

      Usuń
  23. Podobne odczucia przy tej masce miałam używając Kallosa Latte. Bardzo chętnie kiedyś do niego wrócę i wypróbuję inne maski Kallosa. Obecnie używam szamponu bananowego - polecam! Włosy są po nim gładkie i zdyscyplinowane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co pamiętam, szampon ten jest litrowy, a takie pojemności w kosmetykach się u mnie nie sprawdzają - za szybko mi się nudzą :P

      Usuń
  24. Szkoda, że opakowanie nie jest zabezpieczone folią, jakoś nie lubię tej myśli, że ktoś mógł wcześniej grzebać w moim kosmetyku :D Nie przepadam za maskami Kallosa, ale po Twojej opinii mam chęć na tę konkretną, tym bardziej, że kosztuje niewiele. Być może z biegiem czasu Twoje włosy się przyzwyczaiły do tej maseczki, dlatego nie było widać już tak spektakularnych efektów jak na początku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ubolewam nad nieodpowiednim zabezpieczeniem kosmetyków. Cieszę się, że zaciekawiłam Cię tym produktem:) Za pewne moje włosy niestety przyzwyczaiły się do tego produktu. Zweryfikuje to drugie opakowanie, jeśli się na nie skuszę;)

      Usuń
  25. Nie miałam jeszcze żadnego Kallosa, ale nadrobię to na pewno :) Ja lubię nakładać maski na suche włosy jakieś 30-60min przed myciem- mam wtedy niesamowicie gładkie i miękkie włosy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę spróbować kiedyś tego sposobu :D A po umyciu włosów stosujesz jeszcze jakąś odżywkę?

      Usuń
  26. Uważam, że wszystkie produkty w takich pojemnikach powinny zawierać folię zabezbieczającą...
    Obserwuję, świetny blog:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak uważam, bo po pierwsze ktoś może wsadzić paluchy do środka produktu, po drugie niepotrzebnie dostaje się do niego powietrze, a po trzecie zawartość może przeciekać w trakcie transportu.
      Dziękuję i witam w moich skromnych progach!:)

      Usuń
  27. tyle pozytywnych opinii widzę w internecie na temat tych masek, że musze w końcu kiedys je kupic :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. Na każdy odpowiem bezpośrednio pod nim, o ile nie będzie spamem, który zostanie od razu usunięty. Jeśli spodobał Ci się mój blog i styl pisania postów, to zachęcam do obserwowania;)