Przy okazji recenzowania jednego
z produktów do higieny intymnej, o którym wydałam niepochlebną opinię (tutaj),
napomknęłam o swoich problemach z upławami. Z pomocą przyszła mi Nimva, która
poleciła użycie pewnego żelu. Długo wahałam się nad jego zakupem, bo za tę cenę
mogłabym kupić sobie 10 sztuk mojego ulubionego żelu ze Stonki. Jako, że w
tamtym czasie mój problem nasilił się, postanowiłam jednak zainwestować w żel
do higieny intymnej Pliva Fem B. Czy była to udana inwestycja?
Opakowanie: Zacznę od tego, że
produkt znajdował się w kartonowym opakowaniu. W środku znajdowała się ulotka i
nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że informacje w niej zawarte w
minimalnym stopniu różniły się od tych, umieszczonych na pudełku. Była to
kwestia dodania lub odjęcia kilku wyrazów, czy też przestawienia szyku zdania,
ale jednak nie spodobało mi się to.
Sam żel znajduje się w dużym
pojemniku, wykonanym z bardzo mocnego plastiku. Zatyczka (słowo „zakrętka”
jakoś mi tu nie pasuje, gdyż nie można nią obracać :P) jest równie duża i
potrzeba użyć większej siły, żeby ją zdjąć. Taka zatyczka jest dobrym
rozwiązaniem, gdyż po pierwsze – jest to higieniczne, po drugie – mam pewność,
że zawartość nie wydostanie się poza opakowanie, a co się z tym wiąże, czyli po
trzecie – produkt można spokojnie zabierać ze sobą w podróż.
Minusem jest na pewno
nieprzezroczystość plastiku. Przy tak małej pojemności wolałabym widzieć,
kiedy zawartość dosięga dna.
Pojemnik posiada dosyć nietypową
pompkę, której nie da się odkręcić. Mimo, że nic przy niej nie grzebałam, to
trochę obawiałam się ją przyciskać, bo producent mnie nastraszył przy ostatnim
zdaniu (:P):
Na szczęście, pompka nie zacięła się ani razu, mimo że trzeba było mocniej ją przyciskać, aby wydobyć zawartość.
Otwór dozownika jest malutki, ale nie stanowi to najmniejszego problemu. Dodam
nawet, że okazał się dużą zaletą, gdyż dzięki temu nie marnowałam żelu (myślę, że kwestia zużywania produktu miała też związek z jego konsystencją i wydajnością). Co do samej pompki, prezentuje
się ona tak:
Yyy… odkąd stwierdziłyśmy z
Hexxaną, że przypomina nam męskie przyrodzenie, to jakoś dziwnie mi się jej
używało :P
Konsystencja: Dość gęsta.
Kolor: Niebieski.
Zapach: Delikatny, ale jakoś
szczególnie nie zwracał mojej uwagi. Kojarzył mi się z zapachem wspomnianej
Intimei ze Stonki.
Wydajność: I tutaj nastąpił szok!
Jak na 100 ml żelu, starczył mi on na 1,5-2 miesiące regularnego stosowania.
Moja opinia: Pomimo ceny
nastawiłam się do tego żelu pozytywnie i tak też go odbierałam przez cały okres
użytkowania. Bardzo podobała mi się konsystencja, dzięki czemu produkt okazał
się być bardzo wydajny jak na tak małą pojemność. Najbardziej jednak przypadło
mi do gustu opakowanie, mimo wiadomych skojarzeń :P Co do samego działania: z
takich podstawowych kwestii, to żel mnie nie podrażnił i nie wysuszył miejsc
intymnych, czyli ogólnie nie wyrządził tam żadnej krzywdy. Czy zmniejszył
upławy? Ciężko mi to ocenić, ponieważ używałam go w czasie, w którym nie
przejawiałam jakiejś nadmiernej aktywności fizycznej (spędzanie wakacji w domu
:P), a zazwyczaj wtedy nasilają się u mnie upławy. Na pewno ten żel nie
zwiększył ich ilości, co już było dla mnie na plus (w porównaniu z beznadziejnym
„specjalistycznym” produktem z AA). A czy zmniejszył? Musiałabym go dłużej
poużywać, co wiązałoby się oczywiście z zakupem kolejnego opakowania, żeby
odpowiedzieć na to pytanie. Póki co to nie nastąpi, ponieważ szkoda mi trzech
dych na produkt, który tak na dobrą sprawę ma podobne działanie do żelu ze Stonki,
do którego znowu powróciłam (tyle, że w nowej wersji). Jedno, co jest pewne –
jeżeli problem (nie daj Boże!) znowu się pojawi, to wtedy i ja znowu
zainwestuję pieniądze w Plivę fem. Jedyne, nad czym będę się wtedy zastanawiać,
to wybór pomiędzy literką B a F.
Skład:
Dostępność: apteki
Pojemność: 100 ml
Cena: 29,72 zł
Znacie Plivę fem B lub F? Jakie macie o niej zdanie?
Znamy :))) i doceniłam, ale zdecydowanie pomarańczową siostrę, choć u mnie to opakowanie starcza naprawdę na 3 tygodnie tylko....także Pliva F zagości u mnie ponownie, a na pewno warto ją mieć pod ręką na okazję "W" bo jeszcze żaden płyn tego typu nie załagodził i nie ukoił w takim stopniu :D Jednak o tym dane było mi przekonać się niedawno kiedy przeziębienie dało się we znaki i przeniosło na pęcherz...
OdpowiedzUsuńJednak dalej uważam, że cena jest skandalicza jeżeli porównać pojemność/cenę/wydajność/działanie.
Za każdym razem jak mam opakowanie w rękach to faktycznie skojarzenia zwyciężają :DDD
Może następnym razem zdecyduje się na pomarańczową wersję, aczkolwiek wolałabym, żebym żadnych z tych wersji nie musiała już stosować...
UsuńPs. Jak Mój Ukochany przeczytał tego posta, to zapytał mnie skąd Cię znam :D
O kurdę, faktycznie przypomina to i owo :D No z ceną trochę przegięli, chociaż teraz i tak są 5 zł tańsze niż wcześniej, a i chyba przez miesiąc kosztowały 20zł w DOZach, bo mieli promocję w gazetce. Ja teraz używam pomarańczowej wersji i chyba niebieska lepiej się u mnie sprawdza.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam nawet, że były jeszcze droższe... W moim mieście niestety nie ma DOZ, także i tak bym nie zaoszczędziła;)
Usuńjeszcze go nie miałam ;p
OdpowiedzUsuńPolecam, na pewno nie zaszkodzi;)
UsuńMam ten żel i uwielbiam - został mi polecony przez wujka ginekologa ;)
OdpowiedzUsuńA propos syropku na gardło Miodulin, w ciągu najbliższych dni, pojawi się rozdanie u mnie ,z jego udziałem :) Będą do rozdania 3 butelki, także zapraszam serdecznie ;)
Jak sam wujek ginekolog polecił, to widać, że warto :D
UsuńCo do syropu, zajrzę na pewno, dzięki;)
No i przeczytałam i teraz mi też przypomina męskie przyrodzenie, haha :]
OdpowiedzUsuń;>
UsuńHej, Dziękuję bardzo za uwagę ( błąd ort ) Niestety jestem dyslektykiem i nie rozróżniam końcówek fleksyjnych a komputer nie wychwytuje wszystkich błędów.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Mam fioła na punkcie ortografii, choć pewnie sama popełniam jakieś błędy. Mam nadzieję, że nie poczułaś się urażona, bo nie miałam takiego celu;)
UsuńNie miałam tego żelu ale osobiście lubię żele ziaji :)
OdpowiedzUsuńMnie Ziaja niestety nie zachwyca...
UsuńHyhy, no to zaszaleliście z Hexx, ale... coś w tym jest :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego produktu, w ogóle u Ciebie pierwszy raz go zobaczyłam, ale chętnie wypróbuję ;)
I właśnie za to lubię blogi, że można coś u kogoś podpatrzyć i wypróbować;)
UsuńPierwszy raz widzę ten produkt i dobrze, że się sprawdził u Ciebie
OdpowiedzUsuń:)
UsuńChyba go wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńPolecam:)
Usuńja jestem wierna nawilżającym płynom ziaji - po długich poszukiwaniach zostałam przy tym z kwasem hialuronowym :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że długie poszukiwania zakończyły się sukcesem:) Ja nie należę do zwolenniczek produktów tej firmy...
Usuńpierwszy raz widze ten produkt- nigdy go nie używałam:) może się na niego kiedyś skusze:)
OdpowiedzUsuńJest dostępny tylko w aptekach, więc pewnie dlatego jeszcze nie miałaś okazji go widzieć ani używać;)
UsuńNie miałam go, szczerze mówiąc też wolę ten z stonki dobry i tani :)
OdpowiedzUsuńDobry i tani, ale co jakiś czas mi się nudzi i potrzebuję zmiany :P
UsuńSkąd u Ciebie takie skojarzenia :D Ja nie mam żadnych problemów z tymi rejonami, na szczęście Intima z Rossmana sprawdza się w sam raz.
OdpowiedzUsuńCena jest dość zaporowa, żeby skusić się na eksperymenty tak bez powodu, więc tylko sobie popatrzę :) No a opakowanie ciekawe i nie chodzi mi tylko o kształt, ale i cały mechanizm ;)
Mam bujną wyobraźnię :D Intima z Rossmanna? Chodziło Ci o Facelle czy o Ziaję?;)
UsuńMechanizm opakowania jest świetny! Na pewno lepszy od zwyczajnych pompek, z których lubi się co nieco powylewać wtedy, kiedy nie trzeba...
O Ziaję ;) Taką niebieską konkretnie :)
UsuńWidziałam ją też w innych drogeriach, dlatego miałam wątpliwość, o którym konkretnie produkcie wspomniałaś;)
UsuńNo to mnie pocieszyłaś... właśnie kupiłam żel z AA, jeszcze nie wypróbowałam ale teraz jestem sceptycznie nastawiona :P Sama kończe żel z Venus z jagodą acai i jestem zadowolona bardzo:)
OdpowiedzUsuńJeśli nie masz większych problemów ze sferą intymną, to może akurat żel z AA będzie dla Ciebie odpowiedni;) Czytałam sporo pozytywnych opinii o żelach z Venus, ale ja właśnie potrzebuję czegoś bardziej "leczniczego"...
Usuń