środa, 27 lutego 2013

Żurawinowa limitka Isany

Staram się przypomnieć, w którym momencie rozpoczął się mój zachwyt nad malutką roślinką (właściwie to nad jej owocami), jaką jest żurawina. Po raz pierwszy na poważnie spotkałam się z nią chyba z dwa lata temu, kiedy w moim domu pojawiła się herbata żurawinowa. Moja wcześniejsza wiedza na temat tej rośliny ograniczona była jedynie do faktu, iż korzystnie wpływa na procesy układu moczowego, który od czasu do czasu ma czelność sprawiać mi przykre niespodzianki. W każdym razie, od pierwszego łyku owocowej herbaty, zaczęłam rzucać się na wszystko, co żurawinowe, jak szczerbaty na suchary. Były napoje, dżemy, a także i kremy. 
Kiedy w blogosferze pojawiały się posty prezentujące najnowszą wersję żelu pod prysznic Isana cranberry & white tee, nabrałam na nią olbrzymiej zachciewajki. Byłam rozczarowana, kiedy okazało się, że nowy nabytek jest jedynie skutkiem współpracy Rossmanna z poszczególnymi blogerkami (nie wiem na jakiej zasadzie), niedostępnym dla szerszego grona. Musiałam obejść się smakiem - nie dla psa kiełbasa. Ku mojemu zaskoczeniu, do blogosfery znów zawitała Isanowska żurawinka. Jak grzyby po deszczu zaczął pojawiać się wysyp recenzji najnowszego żelu u blogerek, które nie otrzymały go w ramach współpracy. Początkowo, nadaremno szukałam żurawinki na półkach Rossmanna. No tak, w końcu świąteczna edycja limitowana. Pomyślałam, że albo nie dotarła jeszcze do mojego Rossa, albo sprowadzili tylko kilka sztuk, które od razu zostały wykupione. Płomyk nadziei na posiadanie przeze mnie żelowej żurawinki już dawno zgasł. Wzniecił się na nowo, kiedy pewnego razu wybrałam się do Rossa i przystanęłam standardowo przy regale z żelami pod prysznic. Tego samego dnia, jakąś minutę wcześniej, moje oczy powiększyły się do rozmiaru pięciozłotówek, kiedy włożyłam do koszyka limitowaną edycję mydła do rąk z Isany, na którą również polowałam od długiego czasu. Kiedy moim oczom ukazał się także żurawinowy żel, doznałam już wytrzeszczu. Na półce stały tylko dwie sztuki. Pomimo mojej dziwnej sympatii (miłością mogę nazwać jedynie miłość do trawy cytrynowej) do żurawiny, wzięłam tylko jedno opakowanie. 
Z perspektywy czasu, cieszę się, że wzięłam tylko jedno. Nawet nie jesteście w stanie wyobrazić sobie, jak bardzo bałam się używać tego żelu. Gdy zaaplikowałam go po raz pierwszy, będąc jeszcze w łazience, zaobserwowałam na swojej skórze małe, czerwone krostki. I to nie kilka, a całe stado. Byłam przerażona. Po drugim użyciu było tak samo. Ogarnęła mnie niemalże rozpacz, jak moja żurawinka mogła zafundować mi coś takiego. Nie raz miałam okazję korzystać z żelów Isany i nic niepokojącego u mnie nie występowało. Nie mogłam tego zrozumieć, zwłaszcza, że wszystkie recenzje, jakie czytałam na temat żurawinowej Isany były pozytywne, a nawet do przesady wychwalające. Pomimo tego, że przestałam używać żelu, intruz w postaci pokrzywki nie miał ochoty mnie opuszczać. Przesiadywał u mnie jeszcze jakiś tydzień, a swędział cholernie, nie do wytrzymania! Po moich wnikliwych analizach doszłam do wniosku, że jest to niemożliwe, aby moja skóra tak mocno reagowała na ten produkt, ponieważ wysypkę miałam jedynie na całych rękach, od dłoni do ramion. Moja hipoteza, chyba słuszna, była następująca: uczuliły mnie gałązki sosny, jakie przywiozła do mieszkania matka mojej współlokatorki. Stało się to akurat w dniu, kiedy po raz pierwszy użyłam nowego żelu. W domu mieliśmy kiedyś żywą choinkę i nic mi się nie działo, więc tym razem początkowo nie zwróciłam większej uwagi na te gałązki. Gdy wyczytałam w necie o podobnych reakcjach jak moja na wydzielane przez sosnę soki, kazałam współlokatorce wywalić to dziadostwo. Po kilku dniach wysypka ustąpiła, a ja mogłam wrócić do mycia się żurawinowym żelem.
Opakowanie: Plastikowe i przezroczyste, czyli to, co lubię najbardziej. Dobrze trzyma się je w dłoniach. Etykieta nie jest może zachwycająca, ale widok żurawiny wystarczy. Z tyłu był naklejony papierowy prostokącik z informacjami od producenta w języku polskim, ale szybko został unicestwiony przez nadmiar wody. Zakrętka "klikowa" otwiera i zamyka się bez problemów.
Kolor: Żurawinowy, czyli jasnoczerwony.

Zapach: Chyba nie wąchałam żurawiny w oryginalnej postaci, ale większość żurawinowych produktów posiada podobny zapach, zatem domniemam, że i żel pachnie żurawiną;) Wyczuwalna jest też biała herbata. Niestety zapach nie utrzymuje się na skórze. Co śmieszne, najintensywniej pachnie po ponownym wejściu do łazienki niedługo po kąpieli. 

Konsystencja: Niezbyt gęsta, raczej taka "lejąca się".
Działanie: Myje. Dobrze się pieni (przez OS'y zapomniałam niemalże jak wygląda piana :P). I to by było na tyle pozytywów. Nie znalazłam minusów w innych recenzjach tego żelu, ale moją skórę wysuszył, a dodatkowo spowodował zaczerwienienia na ramionach:(

Wydajność: Żel jest wydajny, spokojnie starcza na miesiąc codziennej kąpieli. 

Skład: 

Dostępność: Rossmann
Pojemność: 300 ml
Cena: 2,99 zł (w promocji; bez promocji: 3,99 zł)

Lubicie żurawinę? Używacie żeli Isany? Kusicie się na edycje limitowane czy przechodzicie obok nich obojętnie? :)

40 komentarzy:

  1. mój czeka jeszcze na swoją kolej :) mam nadzieję, że mojej skóry nie wysuszy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Justynko, zawsze piszę recenzje odnoszące się do mojej skóry, która z natury jest niestety sucha. Tak jak pisałam w notce, dotychczas spotkałam same pochlebne opinie na temat tego żelu, nawet o pielęgnujących (?) właściwościach. Każda z nas posiada inny typ skóry, więc musisz patrzeć na dany produkt, który recenzuję, z szerszej perspektywy;) Być może Twojej skóry aż tak by nie wysuszył:)

      Usuń
  3. Mnie też żele z Isany uczulają i skóra później jest wysuszona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, dopiero ta wersja Isany spowodowała zaczerwienienie. Z poprzednimi nie było problemów.

      Usuń
  4. Nie lubię żeli z Isany :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, wysusza... a miałam na niego ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam ten żurawinowy żel ;) Cudnie pachnie!


    W wolnej chwili zapraszam do mnie na news ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Narobiłaś mi ochoty na żurawinową herbatkę :P
    Wow, to się człowiek może czasami pomylić, dobrze, że doszłaś od czego te intruzy.. Szkoda, że mam 50km do najbliższego Rossmana. Teraz w sumie to nawet nie mam drogerii Aster, bo tydzień temu pozamykali :/ Zostały mi kosmetyki z marketów, albo osiedlowych drogerii z cenami razy 3..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu... to nie masz zbytniego wyboru:/ Może zakupy przez Internet coś pomogą? Na herbatkę zapraszam do siebie;)

      Usuń
    2. Tylko mało fajnie kupować wszystko prez internet, musiałabym robić zapasy :( Do tego dopłacać za wysyłkę i nie mieć możliwośći pomacania. Jak na jakimś wygnaniu, cholera :p Mam nadzieję, że jakiś prywatny przedsiębiorca przejmie lokale i coś ruszy.. Nie zapraszaj bo jeszcze wpadnę jakbyś była z okolic Olsztyna :>

      Usuń
    3. Ja właśnie nie robię zamówień przez Internet ze względu na dopłacanie do przesyłki, ale czasami to jedyne rozwiązanie :P Może niedługo powstanie jakaś nowa drogeria u Ciebie, z której będziesz usatysfakcjonowana;) Olsztyn, Olsztyn, oj to daleko musiałabyś do mnie drałować :P

      Usuń
    4. Liczę na to, że moje zapasy pozwolą mi przetrwać do jakiegoś otwarcia. Dzisiaj czytałam komentarz jakiejś dziewczyny, że po co kupuje tyle kosmetyków, przecież nie zamkną jej drogerii. O ironio xD To zamiast zakupów przez internet, sama wyślę się w paczce :P Tylko odbierz :D

      Usuń
    5. Odbiorę, o ile nie będzie to skoro świt (czyt. przed południem) :P

      Usuń
    6. Nie zrobiłabym Ci tego :D

      Usuń
    7. Dzięki, o, miłosierna! :D

      Usuń
  8. Miałam ten żel i bardzo lubiłam jego zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja z kolei nie mogłam jej dostać :(.

    OdpowiedzUsuń
  10. co do owocowych herbat : lubię bardzo
    Ale co do wysuszających żeli pod prysznic mówię stanowczo nie :DD
    Więc raczej nie kupię

    Zapraszam do nas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żurawinowa herbata to jedyna "owocowa" jaką lubię;)

      Usuń
  11. Nie wiem czemu ale jeszcze nic nie miałam z Isany :)

    OdpowiedzUsuń
  12. O rany, nie przypuszczałam że na coś takiego można mieć uczulenie :O Najważniejsze, że szybko zorientowałaś się w czym rzecz, bo najgorzej jak się cierpi i nie wie od czego ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak ja byłam zdziwiona :P Rozkmina jednak trochę trwała :P

      Usuń
  13. Uwielbiam zapach żurawiny :)
    Ja kiedyś dostałam potwornego uczulenia na konwalie, rozpaczałam straszliwie bo to mój ukochany zapach :(
    Ale najważniejsze, że to nie wymarzony żel cię uczulił ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej pory nie wiem co takiego jest w żurawinie, że jestem jej zwolenniczką, ale cieszę się, że nie tylko ja;)
      Nie za fajnie miałaś z tą konwalią:/

      Usuń
  14. Lubię wszystkie limitki, ale najgorzej jest, gdy się przyzwyczaję, a później produktu nie mogę dostać :D Przyznam, że czasem sięgam po Isanę, ale raczej nie budzi zachwytu jeśli chodzi o jakość. Najczęściej korzystam z niej na wyjazdach, kiedy zabieram ją tylko w jedną stronę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację z tymi limitkami:/ Do tej pory oczekuję na mój ulubiony żel pod prysznic z Wellness & Beauty, który pojawia się raz na ruski rok:/

      Usuń
  15. bardzo lubię te żele :) ale historia z żurawinką :D i tak dobrze, że udało Ci się dojść do tego co Cię uczula i szybko się pozbyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, zawsze miewam jakieś historie a propos danego kosmetyku :P

      Usuń
  16. uwielbiam żurawinę, tej wersji zapachowej żelu nie znam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się z kolejnej fanki żurawinki :D Podejrzewam, że za rok wznowią tą limitkę, więc bądź czujna;)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. Na każdy odpowiem bezpośrednio pod nim, o ile nie będzie spamem, który zostanie od razu usunięty. Jeśli spodobał Ci się mój blog i styl pisania postów, to zachęcam do obserwowania;)