piątek, 1 lutego 2013

Nie wszędzie trawa cytrynowa pachnie tak samo!

W zapachu trawy cytrynowej zakochałam się dzięki antyperspirantowi Nivea (recenzja tutaj). Uzupełniając zapasy, chciałam spróbować jakiegoś nowego specyfiku pod paszki. Któregoś dnia natrafiłam na promocję antyperspirantu Dove go fresh (grapefruit & lemongrass). Postanowiłam sprawdzić, czy zapach ten, choć pod inną marką, nadal będzie mnie urzekał. 


Opakownie: Kształt ciężki do określenia. Trochę jajowaty, aczkolwiek splaszczony. Nie mniej jednak opakowanie jest bardzo poręczne. 

Kolor: Mleczny! Że też nie pomyślałam, że przy nieprzezroczystym opakowaniu mogę natknąć się na nieprzezroczystą zawartość. Cóż, rysunek trawy cytrynowej przyćmił mój rozum w chwili zakupu... Nienawidzę mlecznych antyperspirantów! Oczywistym jest, że i wersja Dove pozostawia białe plamy na ubraniach. Z tego też powodu staram się używać jej jednak przed założeniem koszulki i czekam do całkowitego wyschnięcia.
Konsystencja: płynna.

Zapach: Od razu przyznam, że trawa cytrynowa z Nivea jest o wiele bardziej przyjemniejsza! W Dove zapach ten pachnie trochę inaczej, co nie oznacza, że jest o wiele gorszy. Bynajmniej tak mi się wydawało na początku korzystania z tego antyperspirantu... Aktualnie jest na wykończeniu i muszę stwierdzić, że kiedy zużyłam jego połowę zauważyłam coś dziwnego. W ciągu dnia czy nawet po wieczornej kąpieli zastanawiałam się, czemu nadal czuć ode mnie potem. Po powąchaniu kulki znalazł się winowajca! Zapach zmienił się tragicznie! Gdybym miała go opisać, użyłabym określenia "spocona trawa cytrynowa"! :| Może zadziało się tak przez połączenie z grejpfrutem? Na początku jednak ten drugi owoc zupełnie nie był wyczuwalny. Nie wiem jaka jest przyczyna zmienionego stanu, ale przecież nie mogłam spocić się po kąpaniu!

Etykieta: Zaczęła mnie denerwować po jakimś czasie, gdy zaczęła się odklejać...
  

... żeby zamienić się obecnie w coś takiego:


Rozumiem, że producent nie jest w stanie zamieścić na tak małym opakowaniu wielu informacji i ciekawym pomysłem jest przetłumaczenie treści na kilka języków, no ale...! Na pewno chciał też przy okazji zaoszczędzić, ale co mu z tego, jak właśnie stracił klienta. Ogólnie etykieta okazała się być 4-warstwowa, a po zerwaniu trzech części oczywiście cały tył opakowania się klei:]

Działanie: Niestety, antyperspirant wysusza skórę, choć w średnim stopniu. Pozostawia też na niej białe ślady. Mam wrażenie, że o wiele bardziej zmniejsza wydzielanie potu niż Nivea, bo wystarczy, że użyję go ok. 2-3 razy dziennie. Ale co mi z tego, skoro i tak czuć tym potem :|

Wydajność: Średnia.

Dostępność: Rossmann
Pojemność: 50 ml
Cena: 8,99 zł (w promocji)

17 komentarzy:

  1. lubię ich deo ale w sprayu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry antyperspirant to taki, którego wystarczy użyć raz dziennie, a nie 2-3. Jeśli u Ciebie jest to konieczne, to zapraszam do lektury (oczywiście o ile nie znasz tych produktów :) ) http://niebieski-szaliczek.blogspot.com/2012/12/recenzja-antyperspiranty.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam. Nigdy nie próbowałam "blokerów", więc może zainteresuję się nimi bliżej. W każdym razie, ciężko mi sobie wyobrazić, że użycie jakiegoś anty raz dziennie może być skuteczne przy tak zabieganym trybie życia :P Z drugiej strony, nie uważam, żebym pociła się hektolitrami :P Dzięki za lekturkę;)

      Usuń
    2. Jest wiele skutecznych antyperspirantów, szczególnie w sztyfcie, ale ja ich nie lubię, bo strasznie brudzą i odbarwiają ubrania. Dlatego wolę blokery :) 100% skuteczności, koniecznie spróbuj :)

      Usuń
    3. Spróbuję;) Gdyby tak ładnie pachniały trawą cytrynową, byłyby już moje :P

      Usuń
  3. ojojoj kiepską recenzję dostał;/ szkoda, że z zapachem takie cyrki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie powiem, rozczarowałam się :/ Sądziłam, że z tak renomowaną marką nie powinno być "cyrków"...

      Usuń
  4. Te antyperspiranty Dove tak mają, ja mam wersję z minerałami i też pachnie potem przed użyciem (zaznaczam, ze pachniał tak od samego początku zanim jeszcze go użyłam) :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie ulżyło mi, że nie są to tylko jakieś moje fanaberie :P

      Usuń
  5. Nie przepadam za dezodorantami w kulce, wolę te w spray'u ;) Mam złe wspomnienia po kulce z Garniera, która zostawiała białe ślady na ubraniach :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie cierpię śladów na ubraniach:/ Za to spray'e nie dostarczają mi odpowiedniej ochrony.

      Usuń
  6. Okropność nad okropnościami, ze swojej strony polecam Lady Speedstick 24/7 w żelu. Delikatny zapach, duża wydajność i nie wygórowana cena :) Zwykle wybierałam psikacze, ale w tym wypadku zupełnie zmieniłam upodobanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swojego czasu miałam Lady Speedstick w żelu, ale w tej chwili nie pamiętam którą wersję zapachową dokładnie, bo dawno nie widziałam jej już na sklepowych półkach:/ Pamiętam, że zrezygnowałam z niej, bo żel zbyt długo się u mnie wchłaniał, a ja oczywiście w ostatniej chwili przed wyjściem z domu przypominałam sobie o jego użyciu :P

      Usuń
  7. nie wiem dlaczego, ale wolę antyperspiranty Nivea :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. Na każdy odpowiem bezpośrednio pod nim, o ile nie będzie spamem, który zostanie od razu usunięty. Jeśli spodobał Ci się mój blog i styl pisania postów, to zachęcam do obserwowania;)