Co jest
najlepszym tematem na pierwszego posta po tak długiej nieobecności?
Zdecydowanie denko! :D Będziecie mogły się przekonać, czy obijałam się przez
tych kilka miesięcy w kwestii zużywania kosmetyków, czy też nie :P Nazbierało
się tego tyle, że zabrakło mi numerków
do oznaczania pustaków (mój program do obróbki zdjęć nie przekracza liczby 20
:P). Opisy są krótkie i zwięzłe, bo większość produktów była zwyczajna, a te
ciekawsze doczekają się wkrótce osobnych recenzji. Miłej lektury!:)
Ledżenda:
produkt, do
którego z chęcią powrócę
produkt, do którego nie wiem
czy powrócę
produkt, do którego nie powrócę
2. Odżywka odbudowująca do włosów
Schauma Q10: Zwyklak, bez szału. Na moje szczęście wcale nie zwiększyła
objętości włosów, jak obiecywał producent. Zapach nijaki. Słaba wydajność.
3. Płyn prostujący włosy Marion: Stosowałam
go profilaktycznie przed użyciem prostownicy. Nie wpłynął negatywnie na stan
moich włosów, więc chyba działał w kwestii termoochrony. Miałam zastrzeżenia
jedynie do zapachu. Recenzja tutaj.
5. Delikatny żel-krem łagodzący
do mycia twarzy BeBeauty: Pomimo tego, że nie odpowiadała mi jego konsystencja
i zapach, to zmuszona byłam zakupić go ponownie, gdyż jako jedyny żel nie
podrażnia mojej twarzy.
6. Peelingujący żel przeciw
wągrom Clean&Clear: Termin ważności minął, więc zużyłam go jako peeling do
stóp :P Nie wiem czy w jakimkolwiek stopniu przeciwdziała wągrom, bo na twarz
stosowałam go bardzo nieregularnie :P Właściwie to był kremem z ostrymi
drobinkami, które prawie wcale się nie rozpuszczały, a większość z nich
lądowała w zlewie. Tak w ogóle to pachniał ogórkiem :P Fajny design opakowania,
ale za dużo było tam tureckich napisów. Kupiłam go kiedyś jakimś cudem za 8 zł
w Tesco, gdzie normalnie w drogeriach kosztuje dwa razy więcej.
7. Krem nawilżający matujący
Ziaja 25+: Jak na razie wszystko mi w nim odpowiada, a najbardziej to brak
parafiny w składzie :D Jedyny minus to jego słaba dostępność:/
8. Żel pod prysznic Mariella
Rossi Cocktail Shower Brazil: Fajnie pachniał, ale taka duża butla zaczęła mnie męczyć. Plus
za pompkę, a minus za brak piany.
9. Żel pod prysznic Isana
limonka&mięta: Ideał zapachowy wśród żeli z Isany! Pachniał prawdziwym
mojito! <3 Był idealny na upalne dni. Szkoda, że była to edycja
limitowana:(
10. Żel pod prysznic Avon Senses
Peaceful Reflection: Mój pierwszy żel z Avonu :D Prawie we wszystkich aspektach
pozytywnie mnie zaskoczył. Z chęcią zamówię sobie inne wersje!:)
11. Balsam do ciała Balea Mango
Mambo: Idealny balsam na lato! Pachniał tak samo jak żel pod prysznic z letniej
limitki. Był świetny i szkoda, że nie jest już dostępny w DM:(
13. Żel pod prysznic Fruit Kiss
lilia wodna: Zużyłam do mycia rąk. Gdyby nie wstrętny zapach, to być może
skusiłabym się na niego ponownie. Recenzja tutaj.
14. Żel pod prysznic Joanna Sweet
Fantasy wanilia: Śmierdziuch. Również zużyłam do mycia rąk. Recenzja tutaj.
15. Płyn do higieny intymnej
Ziaja intima macierzanka: Kończę już drugie opakowanie i nadal jestem z niego
zadowolona! Nie podrażnia, ładnie pachnie, jest wydajny i tani. Następnym razem
będę chciała wypróbować inny zapach, ale do macierzanki na pewno jeszcze wrócę.
Recenzja tutaj.
16. Dezodorant Isana secret rose:
Beznadzieja! Zero ochrony! W dodatku duszący zapach, kłócący się z perfumami.
Jedyne zalety to niska cena i dostępność.
18. Antyperspirant Fa Sport
Double Power 72h: To mój drugi antyperspirant ze sportowej serii od Fa i równie
skuteczny! Miał ładny zapach. W odczuciu był „mokry” i nie „kurzyło” się po
nim.
19. Antyperspirant Rexona Clear
pure Crystal: Miał ładny, perfumowany zapach i to by było na tyle dobroci. Nie
zapewniał mi żadnego komfortu, a wręcz przeciwnie – długo się wchłaniał i
zostawiał ślady na ubraniach:/ W dodatku konsystencja była klejąca, przez co
opakowanie było wiecznie ubrudzone:/
20. Żel do golenia Balea
Buttermilk lemon: Pięknie pachniał ciastem cytrynowym <3 Design na plus, jak
to u Balei bywa. W sumie to nie wiem, czy byłam z tego żelu zadowolona – może
to kwestia kiepskiej maszynki? Mimo wszystko szkoda, że ta wersja zapachowa
pochodziła z edycji limitowanej:/
21. Mleczko chroniące przed
słońcem Lirene Kids 30 SPF: Dobrze chroniło przed słońcem. Po aplikacji chwilę
się kleiło, ale następnie szybko się wchłaniało. Nie zawierało parafiny, więc
spokojnie można je stosować na twarz. Pachniało przyjemnie, jak krem. Resztkę
zużyłam do golenia nóg, bo nie zdążyłabym wykorzystać mleczka do opalania przed
upływem terminu ważności.
22. Pielęgnujący żel do rąk Kult
Honigmelone: Czasami zastanawiałam się czy nie był to przypadkiem żel
antybakteryjny, bo wskazywała na to konsystencja i zapach. Lekko nawilżał
dłonie na chwilę i nic poza tym. Zużyłam do „pielęgnacji” nóg, bo nie mogłam
znieść zapachu.
23. Maszynki do golenia z Tesco:
Kiedyś byłam z nich zadowolona, ale tym razem jakoś przestały mi odpowiadać.
Szybko się tępiły, a sam plastik nie był dobrze wykończony.
24. Chusteczki do higieny
intymnej Facelle: Nic spektakularnego. Kupiłam je, bo były tanie i nie miałam
nic lepszego pod ręką. Opakowanie mogłoby mieć lepsze zabezpieczenie przed
wysychaniem.
26. Zmywacz do paznokci Isana
zielony: Zmywać zmywał, ale strasznie wysuszył mi płytkę paznokciową:/
27. Zmywacz do paznokci Isana różowy:
Nie mam do niego większych zastrzeżeń poza wielkim otworem. Fajnie, że nie
zawierał acetonu.
28. Regeneracyjne serum do rąk
Regenerum: Bubel nad buble! Serdecznie odradzam! Recenzja tutaj.
29. Krem do twarzy Vichy Aqualia
Thermal na noc: Miał dziwną kremowo-żelową konsystencję. Dobrze nawilżał skórę,
ale nic poza tym. Zdecydowanie wolę wersję na dzień.
30. Płatki kosmetyczne Carea
fioletowe: Kupiłam dla wypróbowania. Nie przypadły mi do gustu.
32. Tusz do rzęs Revlon Grow
Luscious Plumping: To nie maskara tylko jakaś masakra! Po pierwsze wielka
szczota, którą cholernie ciężko było jakkolwiek operować. Po drugie cały czas
mokra konsystencja, która nie zasycha nawet na rzęsach. Wielkie rozczarowanie!
33. Natural Lip Stick Lovely aloe
vera&mentol: Wersja w sztyfcie nie jest tak dobra jak ta z okrągłego
pudełeczka, którą niestety wycofali:( Mimo wszystko, na razie nie znalazłam
lepszej pomadki ochronnej.
34. Lip Smacker Coca-Cola: Pachniał
i smakował jak prawdziwa Coca-Cola! :D Nadawał ustom lekkiego brązu. Niestety,
nie nawilżał na długo. No i pod koniec używania zacięło się pokrętło, co w moim
przypadku jest już niemalże tradycją :P
35. Próbka Sudomax: Wyrzutek –
minął termin ważności. Nie stosowałam go zbyt często, więc nie jestem w stanie
niczego konkretnego o nim napisać.
Uff! I to by było na tyle. Brawa
dla wytrwałych! :D Kolejne denka będą pojawiać się już normalnie, czyli co dwa
miesiące. Ciekawe, czy kiedykolwiek nazbiera mi się tyle pustaków w 2 miesiące :P A Was tradycyjnie pytam, czy miałyście coś z powyższych produktów i
jakie macie o nich opinie?;)
Jeśli masz problem z żelami do mycia twarzy spróbuj emulsji micelarnej z Anidy, jest jeszcze łagodniejsza od produktu BeBeauty i przyjemniejsza w użytkowaniu ;)
OdpowiedzUsuńLip Smackera kupiłam kiedyś o zapachu coli waniliowej i był obrzydliwy :-((
Dziękuję za polecenie, chętnie przyjrzę się tej emulsji:)
UsuńTakiego Lip Smackera nie miałam, ale za to uwielbiam pić colę waniliową :D
Szkoda tylko, że Coli waniliowej nie uraczymy na polskim rynku :(.
UsuńUraczymy, jeśli dobrze poszukamy :D
UsuńNo no uzbierało się tego troszkę :) Jest kilka produktów, które miałam, zmywacz z Isany zielony ja bardzo lubię , ciekawił mnie płyn prostujący z Marion, ale widzę, że nie trafi w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci za to mgiełkę termoochronną z Mariona - jest o niebo lepsza i przyjemnie pachnie :D
UsuńGratuluję zużyć :) Też lubię ten kremik nawilżający matujący ziaji :)
OdpowiedzUsuńDziękuję;) Wiele osób polubiło się z tym kremem:)
UsuńGarnier dla mnie jest idealny, mnie nie szczypie w oczy
OdpowiedzUsuńTo zazdroszczę! Mnie już każdy micel szczypie w oczy, więc nadal szukam ideału...
UsuńMiałam tylko krem Vichy ;) Trochę tego uzbierałaś :P
OdpowiedzUsuńNiektórzy zużywają tyle w 1-2 miesiące, a mi zeszło aż 4 :P
UsuńJa micel garniera uwielbiam, ale z kolei oczu nim nie zmywam. Tylko twarz:)
OdpowiedzUsuńO widzisz, a u mnie nawet do twarzy się nie sprawdzał :P
UsuńSporo Ci się tych buteleczek uzbierało :D Ja miałam niektóre z nich :)
OdpowiedzUsuńTo efekt 4 miesięcy, choć gdybym była bardziej regularna, to uzbierałoby się więcej pustaków :P
UsuńSpore tego udało Ci się wykończyć ;) Mi osobiście produkty Gliss Kur nie pasują. Balea wciąż kusi mnie zapachami, też żałuję, że nie są dostępne w PL.
OdpowiedzUsuńU mnie był to pierwszy produkt z Gliss Kur, ale mam nadzieję, że i kolejne będą dla mnie odpowiednie. Co do Balea to można ratować się sklepami z chemią niemiecką;)
Usuńspore denko, micel z Garnier i podkład z Rimmel moi ulubieńcy ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że podkład też Ci podpasował:) Żałuję, że odkryłam go tak późno...
Usuńznam tylko micel Garniera, zmywacz isany i podkład wake me up :) a do zakupy kremu vichy na dzień się właśnie zbieram :)
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam wersję na dzień:)
UsuńSporo się tego nazbierało :) Szkoda, że micel Garniera po jakimś czasie zaczął szczypać w oczy, u mnie nadal sprawdza się bez zarzutu :)
OdpowiedzUsuńNo wielka szkoda:( Widocznie mam bardzo wrażliwe oczy:(
Usuń