Nie cierpię kosmetyków
pielęgnacyjnych, które trzeba aplikować palcami, a konkretniej ich opuszkami.
Zależne jest to od konsystencji produktu lub kiepskiego opakowania. Takie
nieprzyjemne wrażenia (tłuste palce czy, najgorsze, zbieranie się produktu pod paznokciami) odczuwam zazwyczaj przy masłach do ciała lub
masłach/balsamach do ust. Ze względu na swoje doświadczenia i świadomość tego,
co może mnie czekać, bardzo długo wzbraniałam się przed zakupem karmelowego
masełka do ust NIVEA. Któregoś razu dałam się skusić na „chłyt matekingowy”,
zakupiłam zachwalane masełko (bo promocja była! ech... :P) i… pożałowałam.
Od producenta: Wzbogacona o masło shea i olejek migdałowy formuła balsamu do ust NIVEA z HYDRA IQ, zapewnia intensywne nawilżenie i długotrwałą pielęgnację. Rozpieszczająca usta formuła z aromatem Caramel Cream sprawia, że są one niezwykle miękkie. Produkt przebadany dermatologicznie.
Opakowanie: Masełko
znajduje się w małej, okrągłej i płaskiej puszeczce.
Wieczko jest bardzo
uciążliwe – aby dostać się do zawartości, trzeba je podważyć paznokciami, co
zajmuje dłuższą chwilę. Jest szczelne, bo samo się nie otworzy, ale trochę
masełka lubi wyjść na zewnątrz, przez co brzeg puszki bywał często „uświniony”.
Masełko było dodatkowo zapakowane
w kartonik z kilkoma informacjami od producenta.
Konsystencja: Na początku jest
zbita i przypomina bardziej wazelinę niż masełko, ale pod wpływem temperatury
dłoni robi się bardziej maślana i miękka.
Kolor: Waniliowy :P Przy
nałożeniu dużej ilości masełka na usta nie prezentuje się ono zbyt ładnie, gdyż
trochę bieli usta.
Zapach: Niby miał być
karmelowy, ale ja wyczuwałam tam maślane ciasteczka :P Zapach przyjemny, choć o
wiele bardziej wyczuwalny w pojemniczku niż na ustach.
Wydajność: Duża. Produkt spokojnie
wystarcza na kilka miesięcy.
Skład:
Moja opinia: Muszę zacząć
od skrytykowania opakowania, no muszę! Puszeczka, choć fajna, bo mała, okazała
się być bardzo niefunkcjonalna. Ciężko otwierające się wieczko było dla mnie
naprawdę uciążliwe. W dodatku tworzywo, z którego zostało wykonane całe
pudełeczko jest zbyt miękkie i może się odkształcać (teraz, gdy zużyłam już
zawartość, mogę zgnieść opakowanie w jednej dłoni!).
Konsystencja notorycznie zbierała
mi się pod paznokciami i nie potrafiłam nałożyć na palec odpowiedniej ilości
produktu, więc większość musiałam wycierać w chusteczkę. Zupełnie nie wchodziło zatem w grę korzystanie z produktu poza domem. Utwierdziłam się jedynie w tym, że
produkty do ust, przy których niezbędna jest aplikacja palcami, po prostu nie są dla mnie.
Przechodząc do najważniejszego, czyli
do działania, to zawiodłam się na całej linii! Czytałam o tym masełku same
pochlebne opinie, że jest cudowne, że tak świetnie nawilża i regeneruje usta, a
u mnie się ono totalnie nie sprawdziło! Po pierwsze, cały czas towarzyszyło mi
uczucie, że mam coś na ustach, bo masełko nie chciało się szybko wchłaniać. Po
drugie, z tego względu nie nadawało się np. pod szminki, bo usta wyglądały
jakbym nałożyła na nie za dużo kremu (przy dużej ilości) lub wazeliny (przy
mniejszej ilości). A po trzecie, nie zlikwidowało ono suchych skórek, więc tak
czy siak moje usta były ciągle spierzchnięte! Nie czułam żadnego nawilżenia, a
wręcz przeciwnie. Ogólnie mówiąc, masełko nie zrobiło z moimi ustami nic!
Naprawdę spodziewałam się czegoś lepszego od tego produktu, ale też dzięki
niemu przekonałam się, że nie warto rzucać się na wszelkie nowości kosmetyczne,
nawet od takich wielkich firm, jak NIVEA.
Dostępność: Drogerie Polskie
Pojemność: 16,7 g/19 ml
Cena: 7,99 zł (w promocji)
Miałam inna wersję zapachową. Dziwne, moje masełko otwierało się bez problemu nie musiałam aż podważać paznokciami. Co do wyginania się opakowanie fakt jak produktu już niewiele zostaje gnie się :( Jeśli chodzi o aplikację również nienawidzę babrania palcy zwłaszcza kiedy jestem poza domem i mam świadomość, że różnych rzeczy człowiek dotykał np w pksie. Jednak ja zamiast palcy przykładałam masełko do ust i aplikowało się bez problemu :)
OdpowiedzUsuńByć może musiałam podważać wieczko dlatego, że brzegi były upaprane. Powód braku higieniczności w środkach transportu publicznego (ale nie tylko) był kolejnym powodem, dla którego masełka używałam jedynie w domu. Haha, teraz sobie przypomniałam, że na początku ja też przykładałam masełko do ust, byle tylko nie dotykać go palcami, ale wraz ze zmniejszaniem się jego zawartości, taka aplikacja stała się niemożliwa...
Usuńzawsze można wsadzić usta do opakowania i przekręcić, na początku się sprawdza, gorzej później przy końcu
OdpowiedzUsuńWłaśnie napisałam o tym powyżej, odpowiadając alizall z.;)
UsuńMam inną wersję zapachową. Moje pudełeczko otwiera się bez problemu, a aplikacja jest ok;)
OdpowiedzUsuńHehe, może tylko ja nie potrafiłam otwierać go normalnie :P
UsuńWielokrotnie rozważałam do masełko, ale odrzucałam je ze względu na skład. W końcu myślałam, że się przekonam dzięki tylu pozytywnym opiniom, ale wciąż przekonania nie miałam. Ostatecznie przekonałaś mnie, że nie ma co marnować pieniędzy ;)
OdpowiedzUsuńNa prawie wszystkie pozytywne recenzje przeczytałam chyba tylko jedną negatywną. Bardzo się dziwię, że inne dziewczyny są zadowolone z tego produktu:/ Ja w każdym razie odradzam, dlatego masz rację - wydaj pieniądze na coś innego;)
UsuńMiałam wersje original i sie u mnie zupełnie nie sprawdziło, bubelek
OdpowiedzUsuńGdybym miała kupić jeszcze jakąś wersję tego masełka (co na 100% nie nastąpi), to wolałabym zapachową niż tą oryginalną.
UsuńJa jestem wrażliwa na zapachy, a niveowy sztyft klasyczny mi pasował dlatego wybrałam tamtą, ale niestety wtopa:D
UsuńRozumiem.
UsuńFe fe :D
OdpowiedzUsuńNie cierpię tych wszystkich błyszczków i perfum w formie kremu z puszeczki :)
Uciaprane palce - to nie dla mnie.
O perfumach w formie kremu jeszcze nie słyszałam :P:P
UsuńZawsze jak jestem w Rossmannie zastanawiam się nad jego kupnem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Przed zakupem ja też wiele razy się im przyglądałam :P Pozdrawiam również:)
Usuńmoje usta są teraz w złej kondycji przez axotret który biorę. nie skusiłam się na żadne balsamy masła nivea czy bielendy bo wiedziałam, że mi nie pomogą w takich chwilach. używam maści z witaminą a i e. oraz masła shea i kakaowego.
OdpowiedzUsuńPrzy większych problemach z ustami faktycznie lepiej jest stosować różnego rodzaju apteczne specyfiki niż drogeryjne "nawilżacze".
UsuńCzyli szkoda zachodu... też nie lubię gdy mi coś za pazury wchodzi, szału dostaję :P Hmm a może to Ty jesteś taka silna, a wszystko na pudełeczko zganiasz:D
OdpowiedzUsuńSiła swoją drogą, a pudełeczko swoją :P
UsuńNie przepadam za balsamami w takiej formie więc i tak bym się nie skusiła
OdpowiedzUsuńMożesz być pewna, że i ja się więcej nie skuszę na zakup mazidła do ust w takiej formie:/
UsuńCóż mnie zawsze to masełko kusiło, bo właśnie naczytałam się tylu pozytywnych opinii, ale w sumie nikt jeszcze nie wspomniał że puszka potrafi być masełkiem uwalona i że jest aż tak niepraktyczna. Dobrze wiedzieć :) Sama nawet lubię masełka w takich formach, o ile właśnie opakowanie nie przysparza aż tylu problemów :)
OdpowiedzUsuńMoże innym aż tak bardzo nie przeszkadzają mankamenty pudełeczka, więc nawet o nich nie wspominają... :P
UsuńRównież mam to masełko ( i dwie inne propozycje również - ach ta reklama !), u mnie pudełeczko otwiera się bez problemu, ale masełko rzeczywiście długooo się wchłania, no i trocha mieli usta, ale malinowe bije go w tym na głowę ;)
OdpowiedzUsuńJa już się zraziłam i nie chcę próbować innych wersji tych masełek:/
Usuńdla mnie juz za samo opakowanie odpada.. nie lubie straaasznie
OdpowiedzUsuńJa też nie:/:/
UsuńJa je bardzo lubię, choć opakowanie mimo, że wizualnie bardzo mi się podoba, to jest zupełnie nie funkcjonalne ;/
OdpowiedzUsuńO, przynajmniej ktoś podziela moje zdanie co do pudełeczka :P
UsuńDla tego zapachu smarowałabym
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś wielbi zapach ciasteczek, to ok, ale ja chciałam karmelu :P
Usuń