Jeszcze nigdy nie dbałam o swoje stopy tak, jak w minionym
półroczu. Zeszłej zimy, a potem jeszcze długo wiosną chodziłam (niemądra ja!:[)
w bardzo nieodpowiednim obuwiu (początkowo krzywe podeszwy, a później zajechane
na maxa), co bardzo odbiło się na stanie moich pięt! Byłam zrozpaczona, bo moja
skóra w tym miejscu była tak zrogowaciała, że każde postawienie stóp na podłożu
i robienie kroków na kilku/kilkunasto kilometrowej trasie dziennie przyprawiało
mnie o niesamowity ból:( Powiedziałam sobie, że dalej tak być nie może i któregoś
dnia wstąpiłam do Rossa w poszukiwaniu ratunku. Szukałam, przeglądałam,
czytałam, macałam niemalże każdą tubkę kremu do stóp, aby wybrać dla siebie ten
odpowiedni. Spędziłam przed regałem z dobre pół godziny aż wyczuwalny na plecach
oddech ochroniarza przyspieszył mój wybór. Zdecydowałam się na krem
odżywczo-regenerujący zapobiegający pękaniu pięt Delia Good Foot. Dziwny był to
wybór, bo przecież pękniętych pięt nie miałam i równocześnie się na to nie
zanosiło. Dopiero na odwrocie opakowania doczytałam, że polecany jest on
również przy złuszczonych i zrogowaciałych piętach, a nawet do pielęgnacji
całej skóry stóp. Taki misz-masz. I mimo, iż mówi się, że jak coś jest do
wszystkiego, to jest do niczego, to postanowiłam dać mu szansę.

Od producenta:
Opakowanie: Krem znajduje się w wysokiej, plastikowej tubce.
Posiada okrągłą zakrętkę, która niejednokrotnie turla się po podłodze:/ Samo
opakowanie, na szczęście, nie wyślizguje się z dłoni, ponieważ plastik jest
dosyć matowy. Tubka utrzymana jest w biało-zielono-czerwonej kolorystyce, która,
moim zdaniem, fajnie się ze sobą komponuje. Niestety, ilość napisów z przodu, a
tym bardziej z tyłu, przeraża mnie do dzisiaj. Na etykiecie znajdziemy też
rysunek śladu stóp, dzięki czemu łatwiej jest skojarzyć, że krem ten ma
zastosowanie do stóp, a nie np. do dłoni :P To tak, gdyby ktoś miał problem z
odróżnianiem opakowań;)
Teraz UWAGA, ważna informacja! Producent zmienił design
opakowania (jak i całej serii produktów do stóp), więc krem prezentuje się obecnie tak:
Myślę, że zmiana jest jak najbardziej na plus, gdyż neonowa
(! :D) tubka zdecydowanie wyróżnia się na tle innych kosmetyków do stóp, które
znajdują się na drogeryjnych półkach. Chwała producentowi za zmianę zakrętki na
zatrzaskową, ale za ponowny brak minimalizmu w treści należą się mu już baty,
bo stworzył jeszcze większy chaos!
Z tego, co zauważyłam w Rossmannie, zmiana musiała nastąpić
całkiem niedawno, gdyż na tej samej półce stoi jeszcze stara wersja opakowania,
czyli ta, którą posiadam.
Konsystencja: Lekka, łatwa w aplikacji, szybko się wchłania.
 |
Wiem, że to nie jest krem do rąk, ale nie będę publicznie prezentować swojego "platfusa" :P |
Kolor: Biały.
Zapach: Miętowy;)
Działanie: Zacznę od najważniejszego - zrogowaciała skóra na
moich stopach to już przeszłość!:) Pies pogrzebany jest natomiast w tym, że nie
wiem czy obecny stan moich stóp jest skutkiem dobroczynności kremu, czy też
wyrzucenia na śmietnik zajechanych do ostatniego wolnego miejsca w podeszwie
butów… Kiedy posiadałam jeszcze wspomniane obuwie a używałam już kremu, moja
skóra była jedynie zmiękczona. Oczywiście dodatkowo moczyłam stopy w misce z
rozpuszczoną solą w wodzie, stosowałam peeling i używałam pumekso-tarki, co za
pewne miało korzystny wpływ na całokształt. Jednak z tych wszystkich sposobów
najczęściej korzystałam z kremu i dlatego śmiem twierdzić, że jeśli nie
przyczynił się on w bardzo dużym stopniu do poprawy stanu moich pięt, to na pewno
zrobił to w dużym stopniu! Skóra stóp, a szczególnie pięt, jest do dzisiaj
miękka, gładka i rzeczywiście odżywiona. Tak, jak napisałam przy konsystencji,
krem szybciutko się wchłaniał przy niewielkiej ilości. Kiedy potrzebowałam
większej regeneracji, nakładałam grubszą warstwę na stopy i zakładałam na noc
skarpety, więc nie zwracałam uwagi na czas wchłonięcia, ale czułam, że nie
trwało to jakoś nadmiernie długo. Nie wiem czy krem sprawdza się przy obfitym
złuszczeniu i pękaniu skóry stóp, bo ja nie miałam w tej kwestii problemów. Jeśli
chodzi o rogowacenie, to myślę, że nie jest to krem-cudak, dzięki któremu Wasze
stopy w jedną noc staną się tak mięciutkie jak stópki niemowlaka, ale być może
pomoże on Wam w doprowadzeniu ich do przyzwoitego stanu. Jeżeli nie macie
problemów ze skórą stóp, to jeszcze bardziej Wam go polecam do codziennej
pielęgnacji. Na koniec warto wspomnieć, że nie dość, iż krem ładnie (bo
miętowo!:)) pachnie, to jeszcze daje porządny (choć krótkotrwały – na szczęście
(!), bo ja jestem strasznym zmarźluchem, zwłaszcza „stopowym” :P) i całkiem
zabawny efekt ochłodzenia! :P Z tego powodu polecałabym go stosować jedynie w
lecie;)
Wydajność: Przyznam, że aplikowałam krem dosyć nieregularnie
(czasami codziennie a czasami raz na 1-2 tygodnie), ale mimo to, myślę, że jego
wydajność jest dobra, zwłaszcza, że nie trzeba nakładać dużej warstwy kremu na
stopy.
Skład:
Dostępność: Rossmann
Pojemność: 100 ml
Cena: 6,29 zł
Znacie ten krem? Dbacie o swoje stopy regularnie? A może w
ogóle nie macie z nimi problemów?:)