Zanim przejdę do recenzji, chcę zaznaczyć, że dzisiaj piszę dla Was setny post z czego niezmiernie się cieszę:) I kto by pomyślał, że przy tej szczególnej okazji padnie na recenzję żelu z osławionej już marki Balea. Ale spokojnie, dzisiaj obędzie się bez kontrowersji :P
Całkiem przypadkowo mango przewinęło się u mnie trzykrotnie
podczas tegorocznych wakacji. Jeden kosmetyk w takiej właśnie wersji zapachowej
wzbudził we mnie pozytywny odbiór a drugi wręcz przeciwnie. Głosem
rozstrzygającym okazał się być żel pod prysznic Balea Brazil Mango z letniej
edycji limitowanej. Jak myślicie, którą szalę przeważył?
Od producenta:
Z niemieckiego pamiętam jedynie podstawowe
zwroty, dlatego przy opisie wspomagałam się translatorem wujka gugla i ubrałam
to w całość po swojemu :P
Egzotyczna przerwa – może zainspirować was świeżymi i
owocowymi nutami zapachowymi, które zabiorą was do raju tego świata.
Odświeżenie & pielęgnacja: Zapraszamy was na szczególną chwilę. Tropikalno-owocowy zapach zainspirowany soczystym brazylijskim mango
sprawia, że prysznic jest wyjątkowym doświadczeniem i pozwala daleko zawędrować
waszym umysłom. Nawilżająca formuła pielęgnacyjna zachowuje równowagę
wilgoci i chroni skórę przed wysuszeniem.
PH przyjazne dla skóry. Przetestowany dermatologicznie.
Opakowanie: Plastikowa, płaska i minimalnie rozszerzona po
bokach butelka. Strasznie podoba mi się zakrętka, ponieważ jest wykonana z
bardzo mocnego plastiku, przez co mam pewność, że zawartość żelu nie wyleje się
samoczynnie. Za każdym razem muszę wspomagać się drugim kciukiem, aby otworzyć
zakrętkę, więc potrzeba naprawdę dużej siły, żeby się złamała :P
Balea wzbudza nasze zainteresowanie przede wszystkim kolorowymi
i ładnymi etykietami. Nie da się przejść obojętnie obok takiego designu,
niezależnie od rodzaju żelu (jak również innych produktów tej firmy). Na
limitowanej wersji brazylijskiej widzimy przekrojone mango, grejpfruta i jakieś
niezidentyfikowane cuś (czyt. kwiat i liście :P). Podoba mi się też to, że
kolor zakrętki jest adekwatny do koloru etykiety, a nawet koloru żelu.
Konsystencja: Średniogęsta.
Kolor: Pomarańczowy.
Zapach: O tak! Zapach prawdziwego (chyba :P), soczystego
mango! Przepiękny! Słodki, ale z delikatnie wyczuwalną goryczą grejpfruta.
Bardzo umilał mi prysznic po kilku średnio lub beznadziejnie pachnących żelach,
jakie niestety mam w swojej „kolekcji”. Był orzeźwiający i idealnie sprawdził
się w lecie. Przyznam, że jest to jak na razie pierwszy kosmetyk z Balea, który
oczarował mnie swoim zapachem i po którego z wielką chęcią sięgnęłabym
ponownie z aromatycznego powodu. Największa
szkoda, że zapach przez bardzo krótki czas utrzymywał się na skórze, za to
dosyć długo unosił się w łazience :P
Działanie: Nie zauważyłam tutaj żadnych nadzwyczajnych
właściwości. Dobrze się pienił, nie podrażniał skóry i nie wysuszał jej, czyli
robił to, co większość żeli, które miałam okazję używać.
Wydajność: Standardowa. Wystarczył mi na jakiś miesiąc.
Skład:
Dostępność: DM
Pojemność: 300 ml
Cena: 0,65 €
Która wersja żelu z letniej edycji limitowanej najbardziej
przypadła Wam do gustu?
EDIT:
"Jakieś niezidentyfikowane cuś" okazało się być strelicją królewską (ang. Bird of Paradise) ;)
zielony z ananasem i jest fantastyczny, jak pinacolada :)
OdpowiedzUsuńKupiłam go, ale powędrował w inne ręce. Nie cierpię pinacolady :P
UsuńNigdy jeszcze nie miałam nic z Balea :(
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że kiedyś to nadrobisz;)
UsuńNie miałam okazji testować żadnego kosmetyku Balea, a kuszą zapachami i pięknymi opakowaniami :D
OdpowiedzUsuńTo fakt, skusiły niejednego/niejedną;)
Usuńuwielbiam zapach super
OdpowiedzUsuńJa też:)
UsuńMam tę wersję zapachową żelu, ale musi grzecznie poczekać na używanie ;) Ja, pod względem zapachowym, polubiłam wariant "Fiji Pasionfruit" :)
OdpowiedzUsuńAktualnie używam wersji Fiji i... nie mogę się doczekać, kiedy ją skończę :P
UsuńJa miałam żel jagodowy i właśnie mango. Obydwa mi się bardzo podobały, chociaż przyznaję że na upartego w jagodzie można było wyczuć chemiczną nutkę, ale i tak wciąż mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńMiałam w DM w ręce borówkowy żel, ale odłożyłam go na półkę. Kupiłam sobie szampon o takim zapachu, więc nie chciałam dublować sobie aromatów w łazience;) Niemniej jednak - ładnie pachniał.
UsuńWidzę ten kosmetyk i inne z tej firmy na wielu blogach ostatnio. Widziałam, ze są dostępne na allegro i chyba się skuszę na zakup czegoś z tej firmy ;) Kosmetyki nie są drogie, a podobno cudownie pachną ;)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili, zapraszam do siebie na:
www.magduizm.blogspot.com
Co do zapachów - są różne opinie na ten temat;)
UsuńNie miałam jeszcze okazji testować. Mango chętnie bym przygarnęła ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję ;)
Wersję mango szczerze polecam:)
UsuńMam ten żel i leży pełny, powąchałam i według mnie śmierdzi :D
OdpowiedzUsuńNooo proszę Cię ;> Pachnie najładniej z całej limitowanej letniej trójki! :D
UsuńJa uwielbiam produkty o zapachu mango.
OdpowiedzUsuńMnie ogólnie podoba się zapach mango w kosmetykach, ale wiele zależy też od danej firmy, żeby nie przesadzić w którąś stronę.
UsuńJak byłam w DM to niestety go nie było, wzięłam kilka innych, może tafię jakąś fajną limitkę pod koniec lutego :)
OdpowiedzUsuńTeraz wyszła kolejna edycja limitowana żeli pod prysznic, ale ciężko jest określić jej zapach na podstawie etykiet :P Wydaje mi się, że zapachy mogą kojarzyć się z jakimiś perfumami. Sama jestem ich ciekawa.
UsuńHaha :) Śmiesznie z tym mango ! Jednak żel jest w limitowance, a szampon jest w regularnej sprzedaży, więc zawsze można jakoś innym razem trafić na niego :D
UsuńMasz rację, ale nie wiem kiedy znowu wybiorę się do DM :P
UsuńMam nadzieję, że kiedyś dorwę kosmetyki tej firmy:) Tyle się o nich naczytałam dobrego!
OdpowiedzUsuńU mnie naczytasz się zarówno o pozytywnych, jak i negatywnych aspektach produktów z tej firmy;) Ale zawsze rzetelnych :D
UsuńMam ten żel i zapach mi się bardzo NIE podoba :P
OdpowiedzUsuńSpoko, nie musisz się powtarzać :P
UsuńCzekam na kontakt :) http://www.1001pasji.com/2013/10/hexxbox-vii-edycja-lista-recenzentek.html
OdpowiedzUsuńWow, jestem w szoku!
UsuńJa jeszcze nie miałam niczego z Balei/Balea (?). Może gdy będę w Niemczech skuszę się na coś z ciekawości :)
OdpowiedzUsuńWarto zaspokoić swoją ciekawość, żeby wyrobić sobie własne zdanie:)
Usuńja właśnie testuję żel z Balea właściwie to już denkuję prawie i jest mega:D ten Twój też mi się ogromnie podoba, jak go znajdę na allegro to na pewno zakupię;)
OdpowiedzUsuńps. obserwuję;)
Ja aktualnie denkuję drugi żel z Balea. Został mi jeszcze jeden, ale póki co, robię sobie przerwę od tej firmy;)
UsuńOoo, jak fajnie brzmi Twój opis, mam go w zapasach, co cieszy, już czuję tą rozkosz aromatu pod prysznicem, żele Balea tak mają - pachną podczas używania, ale na skórze już nie, no cóż, częściowo to i dobrze, bo nie gryzie się zapach żelu z perfumami, ale z drugiej strony, po wieczorowym prysznicu wolałabym mieć ten aromat na skórze ;)
OdpowiedzUsuńMam jeszcze mgiełkę do ciała z tej linii, świetna!
Cieszę się, że ktoś przeczytał ten opis:* Chyba nie odbiega za bardzo od oryginału :P Oj, ile ja bym dała, żeby zapachy żeli utrzymywały się na skórze również po prysznicu! Wtedy mogłabym zrezygnować z wszelkich pachnących mazideł do ciała lub zastąpić je po prostu bezzapachowymi. Pamiętam Twoją recenzję mgiełki:) Niestety, nie przyuważyłam jej w DM...
UsuńJuż sobie wyobrażam jego zapach :) Musi pachnieć obłędnie :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jest to jeden z niewielu żeli, którego zapach pozytywnie utkwi mi w pamięci i za którym będę tęsknić... Bardzo rzadko wracam do używania tych samych żeli pod prysznic, ale gdybym miała możliwość, do tego mango z chęcią bym powróciła:)
UsuńGratuluję 100 postu :) Mam ten żel, ale jeszcze grzecznie czeka na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Gdybym miała chociaż jeszcze jedną sztukę tego żelu, wykorzystałabym go w pierwszej kolejności :P
Usuńkosmetyki pielęgnacyjne balea mają przepiekne zapachy :)
OdpowiedzUsuńTen akurat miał;)
UsuńSama nie miałam za wiele produktów Balea, ale mgiełka z tej serii zapachowej mnie urzekła bardzo naturalnym i świeżym zapachem, takim prawdziwym :) Innych nie znam, ale zawsze dziwiły mnie "ochy" i "achy" nad tą firmą, w końcu jakby nie patrzeć, to tylko kosmetyki łazienkowe :D Cieszę się, że Twoje recenzje zawsze pozostają rzetelne i nie dajesz się ponieść szaleństwu, które czasem ogarnia blogosferę ;)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo dałam się ponieść szaleństwu związanemu z kosmetykami DM, ale jak pisałam w poprzednim poście, dosyć szybko mnie ono opuściło;)
Usuń