"Witam drogie Panie i Panowie (hmm;))!
Jako, iż na Waletynki od Mojej drugiej połóweczki - która prowadzi tego bloga - dostałem nie lada prezent, przyszło mi zrecenzować owy produkt. Jest nim olejek do kąpieli "Johimbina piżmo & jaśmin" z firmy Bielenda. Jestem kompletnym laikiem, jeśli chodzi o kosmetyki, żele, olejki i inne produkty, dlatego też będę posiłkował się troszkę tym, jak pisze takie recenzje Moja dziewczyna. Zatem zaczynamy.
Opakowanie: Jak na zmysł faceta, który w tym nie siedzi, jest wykonane starannie. Przezroczyste opakowanie, dzięki czemu można zobaczyć, ile zostało do zakończenia olejku, łatwo się chwyta, aczkolwiek dla niektórych "niezdar" - czytaj Ja :) - może wypaść w przypadku, gdy mamy mokre ręce, zatem zalecam uwagę. Informacja na naklejce z przodu zawiera znaczek, że jest to olejek zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn - tu nastąpiła moja lekka dezinformacja, gdyż jeśli to afrodyzjak, to czy nie różnią się one zapachowo w wersji dla kobiet i mężczyzn...? Hmm, a może się mylę? Poprawcie, jak nie mam racji.
Od producenta: Naklejka z tyłu kryje taką oto treść: "Rozpieść ciało i uwolnij zmysły kąpielą w niezwykłym olejku miłości. Pobudzający kolor i wyrafinowany zapach odpręża, rozluźnia napięcie nerwowe, likwiduje stres, pobudza mikrokrążenie krwi, dodaje energii, przywraca siły witalne, poprawia samopoczucie i dodaje entuzjazmu. Działanie: Innowacyjna formuła olejku oraz bogactwo składników aktywnych delikatnie natłuszcza, nawilża i wygładza skórę, przywraca jej niezwykłą miękkość i jedwabistość. Zapach długo utrzymuje się na skórze. Efekt: Gładkie, doskonale nawilżone, miękkie w dotyku ciało emanujące świeżością, namiętnością i erotyzmem. Stosowanie: Wlać pod strumień bieżącej wody, lub bezpośrednio na gąbkę podczas kąpieli pod prysznicem.Zapach długo utrzymuje się na skórze".
Z mojego doświadczenia: Nie wiem jak Wy,ale mam czasami takie przekonanie, że im więcej tekstu/zapewnień, achów, ochów itp., tym więcej dany producent ściemnia zachwalany produkt - zupełnie jak z politykami:). Przetestowałem kilka razy olejek i porównując to, co pisze producent a moje doświadczenia, stwierdzam co następuje:
Zapach: Po otwarciu przyjemny, stwierdziłbym, że bardzo pasuje do różowej wersji tego olejku. Na myśl po pierwszym zbadaniu przyszło mi coś a'la jagody z lasu, ale gdzieś jakby nie do końca:). Producent zapewnia, że długo utrzymuje się na skórze. Po części prawda, ale jest jedno małe "ale". Otoczka zapachu ucieka gdzieś, jeśli wyjdziemy na chwile na zewnątrz - także efekt lepszy, gdy zostajemy w domu.
Konsystencja: Jak olejek, miła w dotyku, lekko klejąca, zawierająca miliony malutkich bąbelków powietrza w buteleczce - co ciekawe, występują tylko na górnej warstwie. W dolnej żadnych nie znalazłem. Potwierdzam, skóra "po" jest lekko natłuszczona i nawilżona.
Kolor: Różowy. (Wiem Kochanie Twój ulubiony :) :*)
Wydajność: Tu największe zaskoczenie. Na zdjęciu z gąbką widać, że tyle zawartości wytworzyło niemal Arktykę piany w wannie. Po zakończeniu terapii afrodyzjakowej, mimo braku wody, połowa wanny była w pianie:).
Działanie: Faktycznie, poprzez zapach czuć tą świeżość - mogę to określić: jak nowo narodzony. Krążenie krwi miałem takie same, więc jest to "chłyt matetingowy". Co do efektu erotycznego, ze względu na to, iż czyta to moja Miła :), ocenę pozostawię Wam (działa :P ciiiii).
Czy kupiłbym ponownie? Tak. Druga połówka też musi wyrazić opinię, zatem kupię :) jej i sobie ponownie.
Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet dla wszystkich Pań!:)
Pozdrawiam serdecznie!
Pozdrawiam serdecznie!
Ciasteczkowy Potwór"
Ps. Ze swojej strony dodam tylko tyle, że nie zamieszczę informacji gdzie i za ile kupiłam ten olejek, bo jak mogłyście przeczytać wyżej, był to prezent. Myślę, że jako obeznane we wszelkie promocje Blogerki, zwłaszcza w tę pamiętną walentynkową ofertę, pamiętacie co i jak;) Omnomnom... :D
Takich męskich recenzji powinno być więcej :)
OdpowiedzUsuńMam olejek Bielendy i bardzo go lubię - skóra jest po nim miła w dotyku, pięknie pachnie i piany jest mnóstwo.
PS. Skąd macie tego cudnego ciasteczkowego potwora? Skradł Wam całą recenzję :P
Ja też uważam, że czasem przydałoby się męskie spojrzenie na kosmetyczny świat;) Ciasteczkowego Potwora podarowałam Ukochanemu w prezencie na urodziny, więc sama rozumiesz, że nie mogę ujawnić tej informacji na blogu, skoro on tu zagląda :P (W razie "w" napisz mi maila;))
UsuńSuper recenzja. Zdecydowanie poprawia humor. Widać wciągnęłaś i swojego mężczyznę w "blogowanie" ^^
OdpowiedzUsuńpretty-and-colour.blogspot.com
Przekazane;) To był jego pomysł z tą recenzją, nie przymusiłam go :P
UsuńPięknie się pieni. Zapach tez musi brzeprzepiękny.
OdpowiedzUsuńTak, dobrze się pieni, ale taki efekt można uzyskać jedynie po wylaniu olejku na gąbkę. Pod strumieniem wody - niestety już tak się nie pieni...
Usuńpiany co niemiara :)
OdpowiedzUsuńExactly! Jak na załączonych obrazkach;)
UsuńPogratuluj swojemu mężczyźnie :). Spisał się świetnie!
OdpowiedzUsuńPogratulowałam;) Podziękował i pozdrawia;)
Usuńneonowa pisz mi o tym efekcie erotycznym;)ale już;)chociaż głową kiwnij;)
OdpowiedzUsuńps. dobry jest;)hodujesz sobie konkurencję;)
Fakt, długo zastanawiałam się czy umieścić w ogóle tą recenzję ze względu na konkurencję, ale stwierdziłam, że "wszystko zostaje w rodzinie";) Spodobało mu się, więc pewnie nie jedną recenzję jeszcze napisze;)
UsuńCo do efektu, uważamy, że dla jednych może być to placebo, a dla drugich wręcz przeciwnie;) (ja milczę jak grób :P)
Po takiej kąpieli, to się musiało dziać ;)
OdpowiedzUsuńByło tak... (...) ;)
Usuń;)
Usuńczęściej takie recenzje :D
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy :D
UsuńAż mi się twarz uśmiechała :D Widać, że facet musi Cię kochać, bo jaki inaczej dałby się wciągnąć w takie "babskie tematy" :> Love is in the air łuhuhu :D
OdpowiedzUsuńPrzekaż Ukochanemu, że poszło mu ekstra :) Faceci jednak potrafią pisać recenzje, zawsze podejdą od takiej strony, o której bym nie pomyślała, np. te bąbelki w górnej warstwie, albo, żeby zostać w domu po kąpieli :D I odrazu ciekawiej :>
Sam zaproponował :D Mówi, że kocha :D Przekazałam;) Prosił przekazać, że mężczyźni od dawien dawna skupiali się na sprawach technicznych takich jak kwestia bąbelek czy zostawanie w domu :P
UsuńTiaa, fakt. Mężczyźni od zawsze zwracali uwagę na bąbelki xD. A co do zostawania w domu, to niektórzy stworzyli z tego odrębną dziedzinę sztuki i sportu narodoweg.. ee.. gatunkowego :D
UsuńMój na szczęście nie występuje w kadrze narodowej w tej dyscyplinie :D
UsuńAaa, też mam Ciasteczkowego Potwora - Misia :D
OdpowiedzUsuńNo, no - a Twój Ukochany to sam mógłby założyć bloga i pisać recenzje ;)
Mamy jeszcze Elmo :D
UsuńMógłby, ale powiedział, że gramy w jednej drużynie :D
to dobrze, że jesteście w jednej drużynie, bo byłby niezłą konkurencją ;)
UsuńTo fakt, pisze lepiej ode mnie :D
UsuńTo się pouśmiechałam :D Wyobraziłam sobie jak jakiś mężczyzna wyciąga sobie taki olejek, wącha zawzięcie i delektuje się różowym afrodyzjakiem :) hah! Gratulacje dla ukochanego za świetną recenzję :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak było :D Gratulacje przekazane :D
Usuńtak! Pianka kończyła się w niecały miesiąc :D może to przez moje długie nogi ;> :P
OdpowiedzUsuńHehe, no to wyjaśnia czemu wciąż ją mam przy moich krótkich nogach :P
UsuńHaha ;D super ten twoj facet :D
OdpowiedzUsuńNie zaprzeczę;)
UsuńHahahaha!! Świetna recenzja :P Uśmiałam się niesamowicie ^^ Szkoda, że mój nie ma wanny :( może się skuszę (ach i ten róż <3)
OdpowiedzUsuńPrzekażę;) Szkoda, że nie można wypożyczać wanny :P Sama bym z tego skorzystała, bo ta w moim obecnym mieszkaniu jest felerna:/ Zawsze Twój chłopak może wykąpać się w Twojej wannie :D
Usuńno fakt sporo piany, ostatnio chodzi za mną ten olejek i chyba się skuszę:)
OdpowiedzUsuńJa skusiłam się na zieloną wersję olejku, ale ten "afrodyzjak" przyciąga moją uwagę szczególnie zapachem;)
UsuńIle piany:D przekaż chłopakowi wyrazy uznania :)
OdpowiedzUsuńOstrzegam, że tylko w kontakcie z gąbką wytwarza się tyle piany :P Przekażę:) Zresztą... sam to pewnie przeczyta :P
UsuńGodny uwagi! Ale jak zobaczyłam Potwora to się uśmiechnęłam - świetny łobuz:)
OdpowiedzUsuńOj tak, Omnomnom to łobuziak. Zresztą i jeden, i drugi to niezłe ancymony :P
UsuńŚwietna recenzja, mam nadzieję że nie ostatnia ^^
OdpowiedzUsuńJak będzie grzeczny, to otrzyma kolejną szansę na napisanie recenzji :P
UsuńUWIELBIAM PŁYNY DO KĄPIELI, JUŻ POD AKIEGOŚ CZASU CZATUJE NA BIELENDE ;) a MASKOTKA UROCZA ;)
OdpowiedzUsuńMoże w końcu uda się dopaść Bielendę;)
Usuńfajnie się prezentuje ten olejek, ale nie miałam go jeszcze
OdpowiedzUsuńPrezencja jest jak najbardziej ok;)
UsuńWidze zrecenzowaną nowość na polskim rynku , Fajnie ! Sama chętnie bym go użyła
OdpowiedzUsuńTrzeba kuć żelazo póki gorące :P
Usuńzastanawiam się jak sprawdza się u Ciebie peelingujący żel z Clean&Clear? :)
OdpowiedzUsuńWiesz, użyłam go kilka razy i musiałam go odstawić, bo miałam podrażnioną skórę na policzkach. Było to spowodowane raczej mroźnym powietrzem, ale wolałam dmuchać na zimne. Myślę, że powrócę do niego na wiosnę i dopiero wtedy będę mogła napisać coś o efektach.
Usuńciasteczkowy potwór górą :D pozdrów chłopaka, ja pisałam o soli z tej serii ;)
OdpowiedzUsuńCoookie :D Pozdrowię;) Właśnie wczoraj coś mi śmignęło na blogerze, że zrecenzowałaś sól;)
UsuńKochana zostałaś nominowana do Liebster Blog Award! zapraszam :))
OdpowiedzUsuńhttp://juss1992.blogspot.com/2013/03/liebster-blog-award.html
Dziękuję:* Z chęcią odpowiem:)
UsuńOdpowiem na wątpliwość Twego mężczyzny - feromony są różne dla mężczyzn i kobiet, ale afrodyzjaki odpowiadają dla jednej płci tak samo (jak np. czekolada, owoce morza). Cuuudna recenzja, masz prawdziwy skarb! Ja Lubego już od dawna namawiam do blogowej współpracy, ale idzie ciężko. Mocno oporny tym...
OdpowiedzUsuńHmmm, chyba zapoluję na ten afrodyzjak, bo uwielbiam kąpiele we dwójkę :)
Ooo widzisz, na pewno ucieszy się z tego rozwiania wątpliwości;) Jestem świadoma tego Skarbu, dlatego skrywam go głęboko, choć pozwoliłam sobie na małe blogowe odkrycie :P Pamiętaj, że nic na siłę, ale może wypróbuj metodę "małych kroczków" wobec Lubego. Może na początek niech potrzaska jakieś fotki, spytaj co myśli na temat chociażby opakowania danego kosmetyku, jeśli byłby to produkt dla Was obojga, to może zechce coś powiedzieć o jego działaniu;) I tak to się może jakoś potoczy...;)
UsuńZ fotkami, to akurat nie ma problemu. Uwielbia je robić, to on jest głównym fotografem Projektu Kontynenty, który od kilku tygodni gości na moim blogu. Po prostu wierzy w teorię spiskową, że wszystko, co napiszesz w internecie, jest zbierane w dziale na Twój temat przez wielkie korporacje, które kiedyś mogą to wykorzystać -.- Ja za to wierzę w potwory pod łóżkiem, więc nie przekonuję go o braku racji zbyt gwałtownie. Bo i w sumie sama nie mam pewności, czy to nie jest w jakimś stopniu prawda ;)
UsuńWiesz co... pasujecie do siebie :D
UsuńMój luby również dostał na walentynki ten olejek :) Oboje go uwielbiamy. Recenzja fajna, trochę inna niż wszystkie, męskim okiem :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń