Pomimo mojej nienawiści do koloru różowego, o czym wspominam na każdym kroku, nabrałam chętki na pewien balsam. Paradoksalnie, prawie nie ma miejsca, w którym nie byłby różowy. Przypatrywałam się temu produktowi kiedyś w sklepie, ale nie kusił mnie na tyle, żeby kupić go od razu. Jakiś czas temu była na niego fajna promocja i już byłam zdecydowana na zakup aż tu nagle wygrałam go w jednym z rozdań;) Po kilku dniach od odebrania przesyłki z poczty, zaczęłam stosować wygładzająco-nawilżający balsam do ciała Piękne Ciało Silk touch Soraya.
Od producenta:
Opakowanie: Pod względem rozmiaru jest to standardowa tubka. Wyróżnia ją jednak matowe wykonanie, dzięki czemu wypaćkane dłonie nie zapewnią nam bliższego kontaktu tubki z podłogą. Posiada zakrętkę "na klik", którą niestety za każdym razem trzeba domykać, dociskając ją na środku. Pod zakrętką znajduje się coś, co bardzo mi odpowiada i z czym nie spotkałam się jeszcze w żadnym balsamie. Mianowicie nazwałam to "dzióbkiem" :D
Zdecydowanie ułatwia on aplikację zawartości, bo nie paćkamy nią na wszystkie strony - wystarczy przyłożyć palec do "dzióbka". Po rozcięciu opakowania nie było problemów z dotarciem do resztek balsamu.
Design balsamu jest strasznie cukierkowaty, landrynkowy, a jednocześnie kobiecy, bo przedstawia wściekłoróżową szpilkę sztuk jeden i czarną hm... podwiązkę? Całość kojarzy mi się z latami 50/60 i z perfumami z pompką. Jestem przekonana, że gdyby Marylin Monroe nadal żyła, to byłaby oczarowana wyglądem opakowania;)
Konsystencja: Kremowa, średniogęsta, choć na zdjęciu może wydawać się "cięższa".
Nie jest łatwo ją rozprowadzić, trzeba się trochę przy tym "namachać". Niestety nie wchłania się szybko i zostawia tłusty film na skórze przez jakiś czas.
Kolor: biały
Zapach: Delikatny, ledwo wyczuwalny. Nie przeszkadzał mi, ale też wielce nie zachwycał. Właściwie to pachnie jak zwykły krem :P
Działanie: W odniesieniu do pitu pitu od producenta, jedyne z czym mogę się zgodzić to uczucie gładkiej, "jedwabistej" (nie powinno się mówić "jedwabnej"?) skóry. Co prawda, uczucie to towarzyszy przez krótki czas, ale zawsze. Na pewno nie nawilża skóry na kilka godzin, czyni to jedynie chwilowo. Zdecydowanie nie nadaje się dla osób z suchą skórą, nie zregeneruje jej. Efekt wyszczuplenia? No proszę Was... gdzie? :D Nic takiego nie miało miejsca - sadełko jakie było, takie jest.
Wydajność: Marna. Zużyłam go w 2 tygodnie.
Skład:
Dostępność: Super-Pharm, Natura, Kaufland.
Pojemność: 200 ml
Cena: Otrzymałam go w rozdaniu (najtaniej widziałam go za 9,99 zł, normalnie kosztuje chyba ok. 14 zł).
Ps. Dziękuję Wam za ciepłe słowa skierowane pod adresem Mojego Chłopaka! Widziałam radość w jego oczach i na buźce, kiedy czytał wszystkie komentarze!;)
Planowałam go kupić, teraz się jeszcze zastanowię.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie sięgnęłabym po kolejne opakowanie...
UsuńOd dawna mnie kusi ten produkt;)
OdpowiedzUsuńNiestety, nic specjalnego.
Usuńjakoś mnie nie kusił ..
OdpowiedzUsuńMoże i lepiej? :P
UsuńWiadomo, że żaden krem nam nie usunie sadełka bez odpowiednich ćwiczeń :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się jego opakowanie, jest słodkie :>
Słitaśne :P
UsuńJa jakoś nigdy nie mogę się zmusić do smarowania się balsamem, moje lenistwo zawsze wygrywa :P
OdpowiedzUsuńGdyby nie zainteresowanie blogosferą, to do dzisiaj nie zdyscyplinowałabym się do użycia jakiegokolwiek mazidła do ciała :P Warto powalczyć z tym lenistwem, bo zauważyłam, że od momentu stosowania czegokolwiek pielęgnacyjnego, stan mojej skóry uległ znacznej poprawie:)
UsuńOstatnio coraz trudniej trafić na dobry balsam. Producenci idą w design opakowania, w reklamę, promocję, a realne nawilżenie pozostaje znikome niestety. Fakt, że róż raczej do mnie nie przemawia, ale to opakowanie ma coś w sobie :) Szkoda tylko, że wnętrze takie marne...
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa, Puszko!
UsuńEjże, "święte", to nie jest słowo, które powinno występować w jednym zdaniu z moim nickiem :D Co nie zmienia faktu, że bardzo mi miło, że się ze mną zgadzasz. Mam nadzieję, że i producenci w końcu to zauważą, bo nie zostaje chyba nic innego, jak otworzyć własną linię o nazwie "Kosmetyki, które działają" :P
UsuńOk, następnym razem napiszę "Dobrze gada, polać jej" :D
UsuńCo jak co, ale opakowanie świetne:)
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs:)
Do wygrania kosmetyki z CLINIQUE
http://nowakosiaaa.blogspot.com/2013/03/competition.html
Szkoda, że tylko opakowanie...
UsuńOpakowanie i zapach mają kuszące te balsamy
OdpowiedzUsuńSam zapach w ogóle by mnie nie skusił. No chyba, że pozostałe warianty tego balsamu pachną ciekawiej?;)
UsuńWydajność bardzo słaba.
OdpowiedzUsuńZa bardzo:/
UsuńJa kiedyś się nad nim zastanawiałam, ale później kupiłam coś innego :)
OdpowiedzUsuńChyba każda kobietka zwróciła na niego uwagę;)
Usuńszkoda, że nie wchłania się szybko :(
OdpowiedzUsuńNiestety, troszkę trzeba poczekać.
Usuńkusil mnie samym.opakoaaniem.. ale widac, ze nie warto ! :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie warto:/
UsuńTeż chciałam go kupić, bo niedawno był w biedronce :P
OdpowiedzUsuńTeraz znowu wszędzie będzie na niego promocja :P
UsuńOpakowanie bardzo mi przypadlo do gustu, ale raczej nie sprobuje.
OdpowiedzUsuńFakt, poza opakowaniem niczym nie zachwyca :P
UsuńCo za zwyklaczek ...
OdpowiedzUsuń:/
UsuńMiałam inny balsam z tej serii - bodajże z drobinkami rozświetlającymi. Słabo nawilżał i też zużyłam go w 2 tygodnie ^^
OdpowiedzUsuńCzyli cała seria do bani :P
UsuńJa miałam za każdym razem przykre dościawdczenia z tą firma i chyba nigdy w życiu już nic nie zakupie z niej.
OdpowiedzUsuńA co się działo?:/
Usuń