O moim zachwycie nad żurawiną wspominałam ostatnio przy okazji recenzji żelu pod prysznic z Isany (tutaj). Swojego czasu zdarzyło mi się też zrecenzować jeden z zimowych kremów do rąk z Czterech Pór Roku (tutaj). Polecam przeczytać sobie zwłaszcza dwa ostatnie zdania, bo dzisiaj napiszę właśnie o żurawinowej wersji. Oczywiście, wszystko wyszło na opak... wersji imbirowej wcale nie zużyłam tak szybko, a żurawinowa wcale nie była w promocji. Przekonałam się na własnej skórze, że trzeba dokładniej patrzeć na to, co się kupuję, a konkretniej na ceny. W grudniu obowiązywała w Rossie promocja na kremy CPR. Wiedziałam wcześniej z gazetki, że będzie zniżka na duże tubki, więc nie wiem czemu nie zapaliła mi się czerwona lampka przy braniu małego opakowania. Zwyczajnie nie popatrzyłam na biały kwadracik z ceną, bo w oczy rzucił mi się tylko ten z czerwoną obwódką z napisem "promocja". Chyba ktoś poprzesuwał "zimówki" właśnie w stronę tego czerwonego. Zadowolona, że taniej kupiłam żurawinkę, czułam jednak jakiś podstęp. Spojrzałam na paragon a tam widniała normalna cena. Wkurzona od razu wróciłam do ekspedientki z zapytaniem czy nie doszło do pomyłki. Biedna, wystraszona pani (nie krzyczałam na nią :P) powiedziała, że podejdzie do regału i sprawdzi. Poszłam razem z nią, a co :P Głupio mi się zrobiło, gdy okazało się, że nie miałam racji, a standardowa cena żurawinowego kremu widniała jak byk. Wiecie, to nie chodzi o to, że zapłaciłam 2 złote więcej, ale już wtedy starałam się zwalczać początki zakupoholizmu, więc byłam zwyczajnie na siebie zła, że gdybym poświęciła chwilę i doczytała cenę, to nie kupiłabym tego kremu, żeby nie robić zapasów. Wytłumaczyć mogę to jedynie tym, że na widok żurawiny przestaję racjonalnie myśleć :P
Pokutę wyznaczyłam sobie taką, że najpierw zużyję krem imbirowy. Żurawinka strasznie kusiła, więc schowałam ją na dno szafy, żeby nie rozpraszała mnie swoim widokiem. Przyznam, że już po pierwszym zastosowaniu regenerującego zimowego kremu do rąk Cztery Pory Roku (żurawina + miód + mleko) byłam rozczarowana. Czym? Zapraszam poniżej.
Od producenta: Natłuszczający Krem do rąk o działaniu regenerująco-ochronnym, przeznaczony do codziennej pielęgnacji skóry dłoni w okresie zimy.
Opakowanie: Krem znajduje się w małej, plastikowej tubce o przyjemnym designie. Widok przeważającej czerwieni rozgrzewa nas od pierwszej chwili, mimo spadających kilku uroczych śnieżynek. W dodatku wielki słój miodu zapowiada, że może być smacznie. No i widok żurawinki. Teraz to już całkowite miodzio :D Tubka posiada zakrętkę na "klik", nie zacina się. Nie można jej jednak zdjąć, przez co najlepiej rozciąć opakowanie pod koniec użytkowania kremu w celu swobodnego wydobycia resztek.
Konsystencja: Tłusta, gęsta. Mam wrażenie, że bardziej niż w wersji imbirowej.
Kolor: Biały.
Zapach: Czyli największe oczekiwanie i jeszcze większe rozczarowanie. Wąchając krem jeszcze w Kauflandzie (wtedy kupiłam wersję imbirową), byłam dosłownie urzeczona zapachem. W takim przekonaniu tkwiłam sobie cały czas i marzyłam, żeby mieć tę wersję. Krem kupiłam, a czar prysł. Zapach stał się nagle mdły, zupełnie niepodobny do żurawiny. Jego intensywność już zupełnie nie pozwalała cieszyć się aplikacją. Doszłam do wniosku, że to wszystko przez połączenie z mlekiem i miodem (nie wiem, z którym składnikiem bardziej). Tak mniej więcej po zużyciu połowy kremu, przyzwyczaiłam się do tego "aromatu" i nie jest on taki tragiczny, jaki wydawał się być na początku. Ale nie powiem, żebym się w nim zadurzała.
Działanie: Nie nastawiałam się na żadne działanie. Najważniejszy był dla mnie zapach. Przez codzienne dbanie o kremowanie dłoni nie były one w fatalnym stanie w okresie zimowym. Krem używałam tylko w domu, więc nie wiem jakie przyniósłby skutki podczas stosowania na mrozie. Kiedy dłonie były bardziej wysuszone niż zwykle, zimowa żurawina niestety nie dawała sobie rady z ich idealną regeneracją. Nawilżała skórę, ale na bardzo krótko (podobnie jak imbir), przez co smarowałam dłonie od kilku do kilkunastu razy w ciągu dnia. Trzeba było poczekać chwilę aż się całkowicie wchłonie.
Wydajność: Duża.
Skład:
"Krem zawiera:
*10 % naturalnych olejów (Masło SHEA, olej sojowy, olej sezamowy) o właściwościach natłuszczających, regenerujących i pielęgnujących
*4% ekstraktów z Żurawiny, Miodu i Protein Mlecznych"
"Krem zawiera:
*10 % naturalnych olejów (Masło SHEA, olej sojowy, olej sezamowy) o właściwościach natłuszczających, regenerujących i pielęgnujących
*4% ekstraktów z Żurawiny, Miodu i Protein Mlecznych"
Pojemność: 75 ml
Dostępność: Rossman
Cena: 4,99 zł
Lubię kremy Avon'u :] Na razie kończę pomarańczowy ^^'
OdpowiedzUsuńWyśpij się z pretty-and-colour.blogspot.com
Nigdy nie używałam kremów z Avonu.
Usuńśliczne ma opakowanie :) szkoda, że zapach nie spełnił oczekiwań.
OdpowiedzUsuńOpakowanie ładnie się prezentuje, to fakt;)
UsuńMam podobne zdanie co do działania. Później nawet zaczął wysuszać...
OdpowiedzUsuńO, u mnie nie wysusza, ale dalej muszę smarować się nim kilkanaście razy na dzień:/
UsuńMi zapach tego kremu akurat się podobał, ale działanie już nie bo na moje suche dłonie to on w ogóle nie działał :/
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie nadaje się do suchej skóry dłoni:/
Usuńmam taki zapas kremów do rąk, że ja Cię ;D
OdpowiedzUsuńMój zapas = sztuk 1 :D
Usuńtakiej mieszaniny z żurawiną chyba bym nie zniosła
OdpowiedzUsuńStrasznie mdła ta mieszanina:/
Usuńwcale mnie nie kusi ..
OdpowiedzUsuńCo kto woli :P
UsuńPierwsze co pomyslalam- "Ale on musi pachnieć" po czym czytam rozczarowanie. No szkoda...
OdpowiedzUsuńBywa...:/
UsuńA miałam się ostatnio na niego skusić... Szkoda, że nawilża na tak krótki okres czasu.
OdpowiedzUsuńOj, to nie kuś się jednak :P
Usuńnie wszystko zloto co sie swieci :/ mnie ta firma juz dawno odstraszyla :P
OdpowiedzUsuńA czym? :/
Usuńswoim działaniem ;p jakoś zbytnio nie nawilżała mojej skóry ;p
Usuńsprawdź skrzynkę pocztową ;> :*
Działania nie ma może powalającego, ale za to zapachy na pewno :D
Usuńno rozumiem ;D taki chaos trzeba jakoś ogarnąć ;D
Usuńmam ten krem i szczerze go uwielbiam!
OdpowiedzUsuńza zapach i działanie :-)
A ja właśnie za nim nie przepadam ze względu na te dwie cechy :/
UsuńU mnie kremy 4 pory roku nie sprawdzają się za dobrze więc omijam je szerokim łukiem mimo iż niektóre zapachy bardzo kuszę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa używam ich tylko z powodu ładnych zapachów, choć zimowe wersje mnie zawiodły:/
Usuńnie znam tego kremu, ale po Anidzie nie chcę innego ;)
OdpowiedzUsuńA ja z kolei nie znam Anidy :P
UsuńStrasznie mnie denerwuje, jak kremu do rąk trzeba używac częściej niż 2 razy dziennie :) Czasem mam wrażenie, że niektóre jeszcze bardziej wysuszają...
OdpowiedzUsuńA co do pomyłek cenowych to mimo wszystko warto tego pilnować, mnie raz Rossmann chciał oszukać (:P) na kilka złotych, bo nie wprowadzili jeszcze promocji do systemu, ale jak się upomniałam to otrzymałam ten promocyjny rabat :)
Mam nauczkę :P Zazwyczaj patrzę na ceny, ale tak jak pisałam, to było chwilowe zaćmienie spowodowane żurawiną :P A jak już chcą mnie zrobić w bambuko, to zawsze wracam się z pretensjami i wymaganiami zwrotu pieniędzy :P
UsuńDla mnie krem też musi pachnieć, resztę jakoś przeboleję ;) Jak chcę nawilżenia, to robię sobie parafinkę w domu ;)
OdpowiedzUsuńChoć miło by było, jakby jeszcze działał, jak już się płaci ;)
Dzisiejsi producenci nie rozumieją zasady "Klient płaci, klient wymaga" :/
UsuńNie używałam ;)
OdpowiedzUsuńCóż poradzić :P
UsuńNie slyszalam o tym kremie :)
OdpowiedzUsuńTo teraz nie powinien Cię zaskoczyć;)
Usuńnie widziałam go nigdy w rossmannie, ale polecam Ci kremy z essence :D swietne są :D
OdpowiedzUsuńCzytałam dobre opinie na temat kremów z Isany, ale myślę, że i na Essence przyjdzie odpowiednia pora;)
Usuńbardzo ładnie pachnie ten krem, jednak użytkować nie miałam go okazji :)
OdpowiedzUsuńPo pierwszym powąchaniu też tak myślałam, ale bardzo szybko zmieniłam zdanie:/
Usuń