Po fatalnym mydle ze Stonki nie chciałam zawieść się ponownie. Efekt został osiągnięty tylko częściowo. Zawsze kupuje najtańsze mydła, ale chyba zacznę inwestować w nie więcej niż dotychczas. Mydło w płynie Thasis gościło już kiedyś w mojej łazience, ale teraz znajduje się w niej chyba po raz ostatni.
Owszem, zawiera lanolinę, co ma przeciwdziałać przesuszaniu skóry, ale i
tak po każdym zastosowaniu jakiegokolwiek mydła staram się od razu
kremować ręce, więc nie są one suche. "Daje uczucie czystości, świeżości
i komfortu przez cały dzień" pisze producent na etykietce. Bez przesady
z tak długim okresem odczuwania tego produktu. A, że ma powodować
odczucie czystych i świeżych rąk - każde mydło pozornie spełnia te
warunki. Mydło znajduje się w przezroczystym, owalnym pojemniku,
naturalnie z dozownikiem. Intensywny zielony kolor przypomina płyn do
mycia naczyń. I niestety nie tylko w tym go przypomina. Mydło jest
jabłkowe, producent dodaje, że o "zapachu świeżych owoców". No
przepraszam bardzo, ale mi tutaj śmierdzi jabłkowym płynem do mycia
naczyń i dłonie po umyciu również tak "pachną". Zabawne jest logo na
przedniej stronie opakowania, gdyż obok połówki jabłka znajduje się
piłka nożna wlatująca do bramki. To chyba jakieś limitowane logo z
okazji Euro, ale ono już dawno przeminęło, więc nie wiem czy to jego
pozostałości, czy też jakiś chwyt marketingowy dla fanów futbolu. Z
niecierpliwością czekam, kiedy to mydło zużyję, żeby kupić nowe, może w
końcu dla mnie odpowiednie.
POLOmarket/ 2,59 zł
500 ml
POLOmarket/ 2,59 zł
500 ml
Ja ostatnio miałam okropny żel pod prysznic kupiony w Douglasie i wykorzystałam go jako mydło do rąk :) Już mi się skończył więc znowu muszę zrobić mydełkowe zapasy :)
OdpowiedzUsuńCiekawe rozwiązanie;)
Usuń